niedziela, 13 grudnia 2020

Litania Tęsknoty

 W suchości modlitwy, tęsknimy za Tobą, O Panie! Przyjdź, Panie Jezu!

W niezadowoleniu z bezużytecznych rozrywek, tęsknimy za Tobą, O Panie! Przyjdź, Panie Jezu!

Na pustyni stworzonej w nas przez przepracowanie, tęsknimy za Tobą, O Panie! Przyjdź, Panie Jezu!

W naszym pragnieniu, żeby kochać i być kochanym, tęsknimy za Tobą, O Panie! Przyjdź, Panie Jezu!

W naszej tęsknocie za priorytetami, które mają znaczenie, tęsknimy za Tobą, O Panie! Przyjdź, Panie Jezu!

W naszym pragnieniu sprawiedliwego świata, tęsknimy za Tobą, O Panie! Przyjdź, Panie Jezu!

W ciemnościach naszych nagromadzonych grzechów, tęsknimy za Tobą, O Panie! Przyjdź, Panie Jezu!

W beznadziejności naszych uzależnień, tęsknimy za Tobą, O Panie! Przyjdź, Panie Jezu!

W pustce nawyków umysłu, które nikogo nie karmią, tęsknimy za Tobą, O Panie! Przyjdź, Panie Jezu!

W naszym niepokoju o coś poza naszym obecnym dobrem, tęsknimy za Tobą, O Panie! Przyjdź, Panie Jezu!

W naszym poszukiwaniu zakotwiczenia w tym życiu, tęsknimy za Tobą, O Panie! Przyjdź, Panie Jezu!

W naszej pogoni za pięknem i dobrem, tęsknimy za Tobą, O Panie! Przyjdź, Panie Jezu!


Modlitwa końcowa: Niech Bóg nieskończonego dobra rozproszy ciemności grzechu i rozświetli nasze serca świętością. 


Miłosierny Ojcze, Ty przychodzisz do nas nie tylko w Boże Narodzenie, ale także w czasie oczekiwania i przygotowań. Pozwól mi przyjąć z radością ten święty czas Adwentu, żebym mógł celebrować Twoje przybycie w Boże Narodzenie z gotowym i radosnym sercem. Amen.



Tłumaczenie z The Magnificat Advent Companion

czwartek, 26 listopada 2020

Okres tęsknoty, okres modlitwy. Adwent

 W czasach, które tak często uważamy za okropne, istnieje głęboki głód czegoś więcej, głód przypomnienia, że to życie jest tylko początkiem, że cały ból i cierpienie pewnego dnia zostaną zmyte; głód poszukiwania wsparcia w tym życiu, abyśmy mogli przejść przez tę pielgrzymkę osiągając pewien rodzaj ciszy i spokoju; głód życia duchowego, które najlepiej wyraża się w modlitwie, modlitwie każdego rodzaju, modlitwie różańcowej, w śpiewaniu psalmów i tak dalej. O to chodzi w Adwencie: o ducha modlitwy...


Jest to okres, w którym przypomina nam się tęsknota całej ludzkości za możliwością zbawienia po grzechu pierworodnym. Jest to okres, w którym przypomina nam się tęsknota Izraelitów, kiedy byli pielgrzymami na pustyni po ucieczce z niewoli egipskiej - błądzący, znużeni, zagubieni, tak jak my często jesteśmy, modlący się, by mogli wejść do Ziemi Obiecanej, która jest symbolem nieba. Adwent jest przypomnieniem tych dziewięciu miesięcy modlitwy, w którą Maria bez wątpliwości się angażowała, modląc się do Boga Ojca, modląc się do Syna wewnątrz niej, oczekując jego adwentu, oczekując jego narodzin w Boże Narodzenie. Dlatego powinniśmy spróbować podczas Adwentu, z całym tym zgiełkiem i gwarem, z wszystkimi tymi pseudo świątecznymi kolędami rozlegającymi się w supermarketach, przygotować się do Bożego Narodzenia; wejść w okres skupienia, okres przypomnienia, w okres, kiedy zastanawiamy się, o czym mówi dzisiejsza Ewangelia: drugie przyjście Chrystusa. 


Chwała drugiego przyjścia Chrystusa na końcu czasów będzie bez porównania większa od chwały Bożego Narodzenia. Kiedy to nadejdzie, wszyscy będziemy sądzeni, każdy z nas osobiście i indywidualnie. To będzie adwent, który, jak mamy nadzieję, zapewni nam wieczną szczęśliwość.



John Kardynał O'Connor


John Kardynał O'Connor (+2000) był Arcybiskupem Nowego Jorku


tłumaczenie własne

piątek, 20 listopada 2020

Na uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata

 Uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata jest świętem Chrystusowego panowania, Chrystusowego królestwa. Oszałamiająca, tajemnicza rzeczywistość jest o wiele bardziej realna, niż jakiekolwiek panowanie i królestwo, które kiedykolwiek dotychczas było. Ukryty Król, lecz widzialny w swoich sakramentach. Król, który już przyszedł, ale ponownie nadchodzi. Królestwo podobne i niepodobne, przyjacielskie i wrogie wobec każdego innego królestwa. Królestwo tutaj i nie tutaj, w świecie lecz nie ze świata. Paradoksów jest nieskończenie wiele.


I to właśnie świętujemy i afirmujemy. Tak, po pierwsze, afirmujemy, wychwalając tego Króla i jego królestwo, które było zapowiedziane przez panowanie króla Dawida, obiecane przez proroków i teraz przychodzi. "Ja sam będę pasł moje owce, Ja sam wskażę im miejsce odpoczynku - tak mówi Pan. Ja sam będę szukał zaginionej, sprowadzę zabłąkaną, opatrze jej rany i słabą uczynię mocną." Pisarz G. K. Chesterton zauważył, że tylko przynależność do Kościoła wyzwala nas z degradującego zniewolenia, jakie wywiera środowisko, w którym przyszło nam żyć. I tak jest. Oddając cześć Królowi - jesteś Chrystusem, prawdziwym Królem - rozluźniamy szpony wszystkich innych rywalizujących królestw: opinii publicznej, rządów totalitarnych, nacisku rynku, dogmatów wieku, naszych własnych uzależnień, Królestwa grzechu i Królestwa śmierci. One wszystkie mają swój czas, ale jest coś, co podważa ich nieodparte panowanie. Tym czymś jest wolność, światło i królestwo dusz - dar Chrystusa Króla. "Ty jesteś Chrystusem, prawdziwym Królem" śpiewają uwolnieni przez wiarę. To pieśń najlepsza z wszystkich na czas rozpaczy, gdy moce tego świata zdają się rządzić wszystkim, nie pozostawiając nam przestrzeni swobody. Zatem przede wszystkim afirmujemy Chrystusa - Ty jesteś Królem.


Po drugie - modlimy się. Mówimy: Przyjdź królestwo twoje. Na razie królestwo jest obecne tylko tajemniczo. To królestwo w oczekiwaniu. Potem, mówi sw Paweł, nadejdzie koniec, kiedy Chrystus przekaże królestwo Bogu Ojcu, zdobywając wszelką władzę i moc, kiedy nawet śmierć, ostatni wróg, zostanie zniszczona. Kiedy się modlimy za siebie, za zmarłych, o pokój i sprawiedliwość, to wtedy się modlimy: Przyjdź królestwo twoje. Kiedy się modlimy Zmiłuj się Panie nade mną grzesznym, to wtedy się modlimy: Przyjdź królestwo twoje.


Natomiast po trzecie, odnajdujemy siebie pragnących żyć w wolności, panujących nad sobą, darzących bliźnich pokorną miłością. "Przyjdźcie do Mnie, błogosławieni Ojca Mojego, weźcie Królestwo przygotowane dla was od założenia świata. Bo byłem głodny, a daliście mi jeść; byłem spragniony, a daliście mi pić; byłem przybyszem, a przyjeliscie mnie, byłem nagim, a przyodzialiscie mnie, chorym a odwiedziliscie mnie, w więzieniu, a przyszliście do mnie. Takie jest królestwo i panowanie Chrystusa.


W następną niedzielę jest Adwent i nowy rok liturgiczny, w którym będziemy słuchać sw. Marka. Teraz jest ostatnia niedziela z czytaniem ze sw. Mateusza. Na początku jego Ewangelii są Błogosławieństwa, na końcu są uczynki miłosierdzia. Na początku "Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem ich jest królestwo niebieskie". Na końcu "A król odpowie - Zaprawdę, wszystko co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mniescie uczynili." A pośrodku Ewangelii słyszymy wyznanie sw. Piotra "Ty jesteś Chrystus", Król mesjański, Syn Boży. Żyjmy według tego, co słyszymy, dumni że mamy Chrystusa za Króla.

bp Hugh Gilbert, Aberdeen, Szkocja

tłumaczenie własne

piątek, 13 listopada 2020

Skandale w Kościele Chrystusowym

Doskonale wiemy, że w Kościele Katolickim często zdarzają się skandale, że pomimo jego czystego serca jego dzieci czasami wyrastają na światowe i słabe i ubierają go w tandetne złote szaty, które są utkane czarnymi i przebiegłymi palcami; czasami widzimy w nim tylko brzydotę. 

Pomimo tego, jest ucieczką i nadzieją wszystkich grzeszników, radością i nadzieją wszystkich świętych, życiem i nadzieją każdej żywej istoty; i tak jest dlatego, ponieważ pod tym względem Kościół jest wciąż Chrystusem, Chrystusem podczas swojej męki, Chrystusem ukoronowanym cierniami, o twarzy pokrytej krwią, i brudem i kurzem drogi, na którą Go rzuciliśmy. Nadal pozostaje jedyną Osobą, której nie można się oprzeć. To powód, dlaczego Kościół czasami jest nienawidzony - Nie dziwcie się, jeżeli świat będzie was nienawidzić, czasami wywołuje lęk. To tajemnica miłości całkowitej, która jest rozpoznana jeżeli nie przez rozum to w końcu przez serce i którą nie może ukryć żadne zranienie ani oszpecenie. "Nie miał żadnej urody, dzięki której moglibyśmy go rozpoznać." Ale my rozpoznajemy go pomimo braku urody. 

Swięty Piotr szedł po wzburzonym jeziorze, lecz kiedy jego wiara zaczęła słabnąć, począł tonąć, Jezus zganił go "Dlaczego zwątpiłes, małej wiary?" Jakiej odwagi potrzeba, by próbować chodzić po falach, nawet jeżeli się dostrzega twarz Chrystusa; ale o wiele więcej odwagi wymaga, by porzucić nasze złudne zabezpieczenia, naszą przeciekająca łódkę materializmu, żeby iść do Niego po pieniącym się, groźnym morzu naszej cywilizacji. Byłoby heroiczną rzeczą to zrobić nawet gdybyśmy Go widzieli, ale kiedy twarz Chrystusa jest zasłonięta w ciemnościach naszego serca, wtedy wymaga to całego bohaterstwa "fiat" naszej Matki Bożej. 

Autorką tekstu jest Caryll Houselander (+ 1954), angielska mistyczka, pisarka, poetka i ceniona nauczycielka duchowa. Fragment pochodzi z: The Reed of God (Trzcina Boga), rok wydania 1944.Tlumaczenie własne.

poniedziałek, 24 sierpnia 2020

Człowiek rozsądku, miłosierdzia i wierności

Moja droga córko,

Właśnie spędzam bardzo przyjemny poranek. Odwiedziłem kilka wspaniałych kościołów i wszystkie były wypełnione znakomitymi mozaikami, bardzo pięknymi i wyszukanymi... Jesteśmy w dobrym zdrowiu i widzę, pełen wdzięczności, że Bóg nadal obdarza nas hojnie swymi dobrami.

Wczoraj zwiedzaliśmy Pompeje. Było to bardzo interesujące i później opowiem ci o tym szczegółowiej. Przepraszam Cię, muszę towarzyszyć Ojcu Marii i w pośpiechu piszę tych kilka linii tekstu. Niech przyniosą Ci trochę radości i będą znakiem życia; tak to odbierz. Wkrótce, kiedy będę w Rzymie, napiszę do Ciebie dłuższy list.

Moja droga córko, bądź zawsze moją radością i pociechą na ziemi i postępuj w wiernej służbie dla Pana. Jest On taki wspaniały i cudowny w swoich dziełach! Więc do zobaczenia, drogie dziecko, dziękuję Ci tysiąckrotnie za życzliwe modlitwy, jakie zmawiasz za podróżnych. Ojciec Maria jest już obok mnie i muszę kończyć mój list.

Całuję Cię z całego mego serca.

Święty Louis Martin (+1894) i jego żona, święta Zelie, byli rodzicami świętej Teresy z Lisieux.

tłumaczenie własne

niedziela, 5 lipca 2020

Najświętsza Maryja Panna z Góry Karmel

W XII. wieku przybyła grupa pustelników z Europy, żeby zamieszkać w pobliżu studni proroka Eliasza na Górze Karmel w Ziemi Świętej. Wybudowali oni kaplicę na cześć Matki Bożej i poświęcili się Bogu jako "Bracia Błogosławionej Dziewicy Maryi z Góry Karmel". Kiedy przybyli najeźdźcy saracenscy, pustelnicy wrócili z powrotem do Europy, rozpraszając się do różnych miejsc, gdzie fundowali domy zakonne - każdy z nich był małym "Karmelem".

Mówi się, że 16 lipca 1251 roku Najświętsza Maria Panna objawiła się przełożonemu karmelitów Szymonowi Stockowi, który walczył o utrzymanie jedności karmelitów. Ofiarowała mu skrawek materiału, który miał się kojarzyć z jarzmem; miano go nosić wraz z habitem. Matka Boża obiecała uzyskać dla każdego, kto będzie nosić ten znak, łaskę ostatecznego wytrwania. Materiał ten, "szkaplerz" stał się cechą charakterystyczną habitu karmelitańskiego. Później pobożni świeccy adaptowali jego zmodyfikowane formy.

Szkaplerz oznacza związek: noszący oddaje siebie Maryi Pannie, która obiecuje mu swoją matczyną opiekę. Od szesnastego wieku liczni papieże potwierdzali wartość nabożeństwa do Matki Bożej z Góry Karmel, odznaczającego się przywdziewaniem szkaplerza. A niebo ze swej strony wydaje się potwierdzać to nabożeństwo. Ostatnie widzenie w Lourdes miało miejsce 16 lipca 1858 roku; Maryja objawiła się jako Matka Boża z Góry Karmel podczas swego ostatniego wystąpienia w Fatimie.

Modlitwa: Miłosierny Ojcze, przez wstawiennictwo Matki Bożej z Góry Karmel, chroń mnie od wszelkiego lęku.

Święto Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel przypada na dzień 16 lipca.

czwartek, 18 czerwca 2020

Najświętsze Serce Jezusa

Serce Jezusa Chrystusa, Jezusa Chrystusa całego i niepodzielnego, jest Sercem boskim i ludzkim w tym samym czasie, a zatem jest godne czci i adoracji, ale to nie wszystko. Serce Jezusa otwarte na krzyżu przez żelazny grot jest drzwiami, przez które możemy wejść do poznania Miłości Nieskończonej...

Kult Najświętszego Serca jest kultem, inspirowanym przez wdzięczność względem miłości Bożej, względem Jezusa Chrystusa wobec ludzi; kult Miłości Nieskończonej jest ponad wszystkim i przed wszystkim... Doktryna o Miłości Nieskończonej nie jest oczywiście nowa; pojawia się na pierwszych stronach Księgi Rodzaju, i na przestrzeni wieków małe dzieci na kolanach matek uczą się o niej, gdy czytają historie biblijne. Rzeczywiście całe Pismo Święte objawia Boga jako Miłość Nieskończoną.

Rozświetla się w stworzeniu, ponieważ tylko wszechmocna Miłość, wszechwiedząca i nieskończona może sobie wyobrazić to dzieło i ukończyć je. Błyszczy w medytacji o Słowie kiedy, po grzechu Adama, ofiaruje siebie by wynagrodzić winy grzechu; i kiedy ta wzniosła ofiara jest przyjęta przez Ojca i Ducha Świętego. Miłość Nieskończona wypływa z wszystkich stronic Biblii, świeci blaskiem w odkupieniu. Rzeczywiście to Miłość Nieskończona czyni, że Syn Boży zstępuje z nieba i przyjmuje ciało; przyjmuje na siebie nasze słabości, z wyjątkiem grzechu, i zostaje skazany na śmierć.

Miłość Nieskończona objawia siebie w zesłaniu Ducha Świętego, boskiego ognia, który przychodzi oświecić świat i zapalić ludzkie serca; w utworzeniu Kościoła; w ustanowieniu sakramentów świętych, zwłaszcza sakramentu Eucharystii. Co za cudowna inwencja Miłości Nieskończonej! Miłość Nieskończona to istota doktryny katolickiej, to jej centrum; to wytłumaczenie wszystkich tajemnic naszej wiary. To nie tylko Miłość Boża względem stworzenia, ale to Bóg sam.

Czcigodna Louise Margaret Claret de la Touche

Matka Louise Margaret (+1915) była mistyczką francuską, założycielką wspólnoty Betania Świętego Serca.

tłumaczenie własne

wtorek, 9 czerwca 2020

Najświętsze Ciało i Krew Chrystusa

O Jezu! mój Panie, mój Boże i moje wszystko. Wierzę, że Ty w swoim żywym człowieczeństwie jesteś tak prawdziwie obecny w Najświętszym Sakramencie, jak byłeś kiedyś, spacerując między ludźmi i rozmawiając z nimi. Wierzę, że Ty jesteś tutaj, zawsze żyjący, by wstawiać się za nami. Tutaj jest twoje święte Ciało, które wisiało na krzyżu; tutaj jest twoja dusza, która była smutna aż do śmierci i konała w Ogrodzie Oliwnym za moje grzechy; tutaj są święte rany uczynione przez gwoździe i ostrze włóczni; tutaj są te oczy, które patrzyły z miłością i współczuciem na pokutującego Piotra; tutaj są te uszy, które słyszały okrutny krzyk "... ukrzyżuj go", i które były otwarte na słuchanie skarg wszystkich chorych ludzi, by ich uleczyć. " Wierzę. Zaradz niedowiarstwu memu."

Poprzez wieki święci pisarze współzawodniczyli ze sobą w opisywaniu cudowności rzeczywistej obecności bóstwa w Najświętszym Sakramencie. Była nazywana największym dziełem Bożym, zwierciadłem boskiej doskonałości, odbiciem mądrości Bożej, bezmiarem i nieskończonością Bożą, rodzajem wszystkich działań Boga, nauczycielem jedności Bożej. Była opisywana jako kontynuacja i podobieństwo wcielenia i jako suma jego cudowności, jako zwierciadło życia Chrystusa, jako triumf Kościoła i nawet jako jego prawdziwe życie, jako wytłumaczenie zjawiska Kościoła, jako kompendium wszystkich cudów, jako przykład każdej cnoty, jako fontanna wszystkich łask, jako magnes dusz. Jednak pomimo wysiłków żaden pisarz, poeta czy święty nie potrafią powiedzieć niczego bardziej wybitnego ponad tę prawdę - Najświętszy Sakrament jest Bogiem.

Kanonik Francis J. Ripley

Ks. Ripley (+ 1998) był kapłanem, pisarzem i apologetą angielskim.

tłumaczenie własne

poniedziałek, 18 maja 2020

Prawo miłości

Nasz Pan nie zaprzeczał, że jego prawo jest jarzmem i brzemieniem; On zgoła stwierdzał, że jego jarzmo jest lekkie a brzemię słodkie. Bo miłość zmniejsza ciężar i sprawia, że jarzmo jest słodkie. Obowiązek wykonany wyłącznie z poczucia powinności może okazać się uciążliwy i trudny; ten sam obowiązek czyniony z miłości staje się łatwy i przyjemny. Miłość zawsze minimalizuje trudności pojawiające się na drodze. Im większa jest miłość, tym łatwiejsze staje się złożenie ofiary. Świat - mówił sw. Bernard do swoich współbraci zakonnych - widzi nasze krzyże, ale nie widzi miłości, jaka im towarzyszy.

Nie jest też taka miłość ograniczona wyłącznie dla świętych. Leży w zasięgu ręki każdego chrześcijanina. Została nam udzielona w chrzcie, odzyskana - jeżeli została utracona z powodu licznych grzechów - w sakramencie pokuty. Nie jest wytworem emocji ani nie opiera się na zmysłach, jak jest w wypadku ludzkiej miłości. Natomiast jest cnotą, która pierwotnie zamieszkuje w woli, skłaniając wolę, by kochała Boga ponad wszystko z powodu Jego samego a bliźniego z powodu Boga.

Naszą najwyższą troską w życiu powinno być uzyskanie wytrwałego i stałego wzrostu tej cnoty. Modlitwa, ćwiczenie samozaparcia, rozważanie o dobroci Boga i o Jego miłości względem nas, częste przystępowanie do sakramentów, wykonanie każdego naszego aktu z miłości do Boga - wszystko to będzie nas wspierać w dążeniu do celu.

Bóg kocha każdego z nas od zawsze. Stworzył nas dlatego, byśmy Go kochali. Kochający Bóg jest przyczyną naszego istnienia. Boża miłość do nas skłoniła Go do zstąpienia z nieba i przyjęcia człowieczeństwa; nasza miłość do Boga może wznieść nas do nieba i uczynić podobnymi do Boga. Kochający Bóg będzie naszym nieustającym zajęciem w niebie i będzie przyczyną naszego ekstatycznego szczęścia przez wieczność.

To jest owa drogocenna tajemnica, którą jako pierwszy z Apostołów pojął sw. Jan Ewangelista. I tak doskonale potrafił jej użyć, że szybko stał się uczniem, którego Jezus miłował. Miłość do Boga pociąga za sobą przebaczenie grzechów, podczas gdy jej brak sprawia, że przestrzeganie przez faryzeuszów litery prawa było bezużyteczne i jałowe. Liczne grzechy są odpuszczone temu, kto bardzo kocha Boga. Wykorzystajmy tę wiedzę dla własnego pożytku, by zmierzać ku wyżynom nieba, a nawet do tronu samego Boga.

Ojciec William R. Bonniwell

O. Bonniwell (+ 1984) był kapłanem zakonu dominikanów, cenionym kaznodzieją i historykiem.

tłumaczenie własne

sobota, 4 kwietnia 2020

Na Niedzielę Palmową. Rozpoczyna się Via Crucis

#zostańwdomu/czytajblogi

Uprzednio, w tajemniczym momencie czasu, na początku Via Crucis - Drogi Krzyżowej, Chrystus dał siebie wszystkim, w których miał zamieszkać przez wszystkie wieki, które miały nadejść. Uprzednio już przyciągnął wszystkich do siebie, czyniąc ich jedno z sobą. Wszyscy mężczyźni i kobiety, i dzieci - bogaci i biedni, sławni i pospolici, święci i grzesznicy - wszyscy którzy będą odkupieni przez jego mękę, są w Chrystusie i jego Ojciec patrzy na nich wszystkich jak na Chrystusa, swego Syna, w którym ma upodobanie...

Jezus przychodzi... żeby przyjąć swój krzyż. On przychodzi ochoczo! To dziwne, ponieważ krzyż jest symbolem hańby i będzie jego łożem śmierci. Uprzednio już widzi sam kształt swojej śmierci z szeroko rozciągniętymi ramionami. Od pierwszego momentu będzie nierozdzielnie złączony z krzyżem, dopóki nie umrze na nim. Będzie pracować i walczyć pod jego ciężarem, dopóki nie przyjdzie koniec.

Zaprawdę Chrystus wita krzyż. Bierze go w objęcia, kładzie na swych ramionach, jak człowiek biorący to, co kocha, w swoje ramiona. Swoje boskie ręce kładzie delikatnie na krzyżu, swoje mocne ręce stolarza, dla których dotyk drewna jest tak znajomy...

To ogromny gest otwarcie pokazujący jego miłość względem wszystkich ludzi, ponieważ krzyż, który podjął, nie jest jego krzyżem, lecz nas wszystkich. On uczynił krzyż swoim własnym z powodu miłości względem wszystkich ludzi. Wziął krzyż na siebie, zdejmując ciężar śmierci wiecznej z ramion ludzkości. To jest przyczyną, dlaczego Jezus przyjmuje krzyż z radością i kładzie go na swoim sercu. "Jeden drugiego brzemiona noście" mówi do nas. Teraz bierze brzemię całego świata na siebie.

Caryll Houselander

Caryll Houselander (+ 1945) była angielską mistyczką, poetką i cenioną nauczycielką duchową.

tłumaczenie własne

sobota, 28 marca 2020

Religia a polityka

#zostańwdomu/czytajblogi

Nie jest łatwo oddzielić religię od polityki. Dla samego Chrystusa był to poważny problem. Rozmowa z Apostołami, w której Jezus zapowiada zbudowanie swego Kościoła na Piotrze, kończy się stanowczym wezwaniem uczniów do zachowania ścisłej tajemnicy co do mesjańskiej godności Mistrza z Nazaretu. „Wtedy przykazał uczniom, aby nikomu nie mówili, że on jest Mesjaszem". Idea mesjańska była bowiem, w świadomości Izraelitów, nierozerwalnie związana z polityką. Jezus zaś chciał wysunąć na pierwszy plan przede wszystkim jej religijne, a nie polityczne znaczenie.

W czym tkwi zasadnicza trudność oddzielenia religii od polityki? Pytanie to należy rozważyć w dwu aspektach - indywidualnym i społecznym. Przekonania religijne z konieczności wpływają na postawę moralną, stąd też każdy człowiek zaangażowany politycznie musi się liczyć z głosem własnego sumienia. Im głębsze zaangażowanie polityczne, tym trudniej je harmonizować z wymogami stawianymi przez religię. Mocne przekonania religijne, zwłaszcza świadomość odpowiedzialności przed Bogiem, rzutują na każdą decyzję polityka. Tendencje, zmierzające do poświęcenia przekonań religijnych dla polityki, są zawsze zdradą wartości religijnych i jako takie nie świadczą dobrze o człowieku, który się takiej zdrady dopuszcza.

Drugi aspekt jest związany z układem sił w społeczeństwie. Jeśli religia posiada swoją własną organizację, jak to ma miejsce w Koś­ciele, jej wpływ na wyznawców jest duży. Stąd też religia ujęta w instytucjonalne formy staje się siłą społeczną, z którą każdy polityk musi się liczyć, niezależnie od tego, czy zamierza wykorzystać ją do własnych celów, czy też zachować wobec niej dystans.

Refleksję nad stosunkiem chrześcijanina do religii należy rozpocząć od możliwie dokładnego odczytania Ewangelii. Rozmowa Chrystusa z Apostołami pod Cezareą stanowi ważne wydarzenie w życiu rodzącego się Kościoła. Świadczy bowiem o trosce Jezusa, by Apostołowie dostrzegli istnienie poważnego niebezpieczeństwa wy­korzystania misji zarówno Jego, jak i Kościoła do celów politycznych. Chrystus pragnie ukazać czysto religijne perspektywy swego działania, ważniejsze i znacznie dalej sięgające niż perspektywy polityczne. Nie wolno jednak zapominać, że przeciwnicy Chrystusa ostatecznie i tak, wbrew Jego woli, nadali całej Jego działalności wymiar polityczny i ukrzyżowali Go jako niebezpiecznego dla cezara. Jezus ginie jako skazaniec polityczny z rąk okupanta, wydany przez własnego ucznia.

Przez Sanhedryn Jezus zostaje skazany za działalność religijną, a przez Piłata za to, że nazywał siebie „królem żydowskim". Wielkopiątkowego połączenia religii z polityką nie da się rozdzielić. Ma ono miejsce w Ewangelii i trwa w sposób nieprzerwany przez dwadzieścia wieków dziejów Kościoła. Chrześcijanin nie może się tym gorszyć. Winien jednak bacznie uważać, by wzorem Mistrza sam nie wykorzystał religii do polityki, ani nie wciągał polityki do religii.

Zachowanie wolności religii wobec polityki nie jest łatwe. Trzeba jednak uczynić wszystko, by dla polityki nie naruszyć religijnej hierarchii wartości. Człowiekiem, który może pomóc w głębszym przemyśleniu tego problemu jest św. Tomasz Morus. Z tego punktu widzenia warto przeczytać jego listy pisane w więzieniu. Najcenniejsi ludzie, tak dla religii jak i polityki, to ci, którzy mają mocny kręgosłup moralny kryjący w sobie rdzeń życia religijnego. Przykładem może być nie tylko chrześcijanin, święty Tomasz Morus, lecz i Hindus Mahatma Gandhi.

Kazanie wygłoszone przez ks. Adama Ogiegło w lutym podczas dnia skupienia Wspólnoty Chrystusa Odkupiciela Człowieka.

czwartek, 26 marca 2020

Abp Gądecki zawierzył Polskę Sercu Jezusa i Matce Bożej

W tej wyjątkowej godzinie pełnej cierpienia wybaw nas od pandemii, która nas dotyka – modlił się abp Stanisław Gądecki, zawierzając ludzi żyjących w Polsce, w Europie i na całym świecie Najświętszemu Sercu Jezusa i Niepokalanemu Sercu Maryi.


Akt oddania został odmówiony 25 marca w kaplicy arcybiskupa poznańskiego w duchowej łączności z Sanktuarium Matki Bożej w Fatimie.

Oto jego treść:

„Najświętsze Serce Jezusa, Lekarzu ludzkich dusz, Synu umiłowany, miłosierne Oblicze Ojca! Kościół pielgrzymujący na ziemi, Twój lud żyjący w Polsce, w Europie i na całym świecie, spogląda na ranę w Twym otwartym boku, źródło naszego zbawienia, i błaga: w tej wyjątkowej godzinie pełnej cierpienia wspomagaj Twój Kościół, bądź natchnieniem dla rządzących narodami, wsłuchuj się w głosy ubogich i cierpiących, wspieraj pokornych i uciśnionych, uzdrawiaj chorych i grzeszników, podnoś na duchu przygnębionych i zniechęconych, przywracaj wolność jeńcom i więźniom i wybaw nas od pandemii, która nas dotyka.

Najświętsze Serce Jezusa, Lekarzu ludzkich dusz, wyniesiony na wyżyny Krzyża, dotknięty przez ucznia w Wieczerniku! Kościół pielgrzymujący na ziemi, Twój lud żyjący w Polsce widzi w Tobie obraz czułego uścisku Ojca wobec ludzkości. Ten uścisk pragniemy – w Duchu Miłości – przekazać sobie nawzajem, jak to poleciłeś uczniom przy umywaniu nóg, i błagamy: w tej wyjątkowej godzinie pełnej cierpienia, wspieraj dzieci, osoby starsze i najsłabszych, pocieszaj lekarzy, pielęgniarki, pracowników służby zdrowia i opiekunów-wolontariuszy, umacniaj rodziny i wzmacniaj w nas poczucie obywatelskiej powinności i solidarności, bądź światłem dla umierających, powitaj umarłych w swoim Królestwie, chroń nas od wszelkiego zła i wybaw nas od pandemii, która nas dotyka.

Najświętsze Serce Jezusa, Lekarzu ludzkich dusz, Synu Przenajświętszej Dziewicy Maryi! Przez Serce Twej Matki, której oddajemy Kościół pielgrzymujący na ziemi, narody Polski i tak wielu innych krajów, które od wieków są Twoje, prosimy dziś, abyś przyjął zawierzenie Twojego Kościoła. Poświęcając się Twojemu Najświętszemu Sercu, Kościół oddaje się pod opiekę Niepokalanego Serca Maryi ukształtowanego w świetle Twojej paschy, a w Fatimie objawionego trojgu dzieciom jako ucieczka i droga prowadząca do Twojego Serca.

Przenajświętsza Dziewico Maryjo, Pani Różańcowa z Fatimy. Bądź uzdrowieniem Chorych i Ucieczką dla uczniów Chrystusa, zrodzonych pod Krzyżem Jego miłości.

Niepokalane Serce Maryi, któremu się zawierzamy: w tej wyjątkowej godzinie pełnej cierpienia, przyjmij tych, którzy odchodzą, dodawaj otuchy tym, którzy się Tobie poświęcają, odnów wszechświat i ludzkość. Amen”.

Za eKAI

czwartek, 27 lutego 2020

Łaska, żeby podjąć nasz krzyż - myśli na Post



Ból, choroba, cierpienie wydają się uderzać bezrozumnie i często wypaczają życie, którego dotykają. Dlaczego ten lub tamten muszą być wyróżnieni przez cierpienie, tego nikt nie wie. Wiadomo tylko to, że Bóg jest naszym Ojcem i dopuszcza, żeby się działy tylko takie rzeczy, które są dla naszego dobra. Są one rzeczywiscie dla naszego własnego dobra, jeżeli używamy ich prawidłowo.

"Ofiaruj to Bogu" jest typowym wyrażeniem, które przyniesie uśmiech uznania każdemu, kto uczęszczał kiedykolwiek do szkoły katolickiej. W okresie dzieciństwa to wyrażenie potrafiło przemienić wszystko - od utraconej nagrody lub otartego kolana po dawkę gorzkiego lekarstwa czy przykrości od naśmiewającego się kolegi. W starszym wieku i z sofistyka naszej epoki łatwo jest nam zapomnieć, że większe, bolesne, gorzkie krzyże naszego życia również można "ofiarować Bogu",we wspólnocie z naszym cierpiącym Panem właśnie tak samo skutecznie, jak drobne próby w dzieciństwie. Ponadto mogą być zniesione z radością, nie tylko jako medyczna miara pomocna do naszego wyzdrowienia, ale jako moneta do nieba.

Każdy ból jest przeznaczony na stracenie i szkoda zmarnować nawet najmniejszą jego cząstkę. Oczywiście to nie znaczy, że osoba z zapaleniem wyrostka robaczkowego jest przeznaczona do złożenia rąk i pobożnej śmierci, zamiast wezwać pomoc lekarską. Bóg, który dał nam lekarstwa, wymaga od nas, żebyśmy je używali. Ale zawsze będzie ból, którego żaden lekarz nie będzie w stanie zmniejszyć i zawsze będzie cierpienie, na które nie pomoże żadne lekarstwo. Co z tym zrobić? To darmowy dar dla nas, jak krzyż włożony na plecy Szymona z Cyreny. Narzekanie w czasie dźwigania go nie uczyni go lżejszym ani nie uwolni nas od niego... Dźwigać krzyż cierpienia z szacunkiem względem Tego, Który pozwala nam go nieść, jest mądrym i dobrym wykorzystaniem pewnego środka do nieba.

Siostra Mary Jean Dorcy O.P.

Siostra Mary Jean (+1988) była siostrą dominikanka, pisarką i ilustratorką, zwłaszcza literatury dziecięcej.

tłum. własne

niedziela, 16 lutego 2020

SPOSÓB MEDYTACJI WEDŁUG ŚW. ALFONSA LIGUORI



„Modlitwa wewnętrzna jest latarnią, która oświeca naszą drogę ku wieczności.”

PRZYGOTOWANIE

• Przygotuj około piętnastu minut na swoją medytację.
• Znajdź spokojne miejsce na modlitwę.
• Usiądź lub uklęknij wygodnie.
• Zamknij oczy.
• Delikatnie zwróć swoje myśli ku Bogu, obecnemu w tobie.
• Otwórz swoje serce na Jego miłość.
• Rozpocznij rozmowę z Bogiem… Mój Boże, wierzę, że jesteś tutaj ze mną. Kocham Cię z całego mego serca.
• Odmów modlitwę „Zdrowaś Mario” lub krótką osobistą litanię:
Święta Mario, Matko Boża, módl się za mnie.
Dobry Święty Józefie, módl się za mnie.
Święty ………. (twój patron lub ulubiony święty), módl się za mnie.

MEDYTACJA

• Żeby pobudzić swoją duszę, przeczytaj kilka wersów z Pisma świętego (np. fragment Ewangelii przypadający na dany dzień) lub krótki urywek z jakiejś książki duchowej.
• Rozważaj przez kilka minut nad każdą myślą, która uderzyła cię podczas czytania; zastanów się przez krótki czas nad tym, czego nauczył cię dany tekst.
• Spojrzyj na swoje życie w świetle powyższej nauki. Czy lektura pobudza cię do zrobienia wyraźnej, pozytywnej zmiany w twoim życiu?
• Ale pamiętaj, myślisz tylko po to, żebyś mógł modlić się dobrze. Myślenie można przyrównać do igły, która rysuje złotą nicią akty miłości, modlitwę prośby oraz postanowienia. Nić jest o wiele ważniejsza od igły. Dlatego podczas medytacji najwięcej czasu powinno być poświęcone aktom miłości, modlitwie prośby oraz postanowieniom.

1. Akty miłości - mów Bogu, że Go kochasz. Proś o łaskę poznania Boga jako najbliższego i najwspanialszego towarzysza.
2. Modlitwa prośby – podczas medytacji czyń wiele próśb, prosząc Boga o potrzebne łaski. Proś Boga, żeby usunął z twego życia wszystkie przeszkody, które odgradzają cię od innych lub dzielą cię wewnętrznie. Proś Boga, żeby kierował każdym krokiem w twojej podróży na ziemi, tak byś w chwili śmierci pobiegł ochoczo na spotkanie swoich ukochanych.
3. Postanowienia – Św. Teresa z Avila napisała:”Na postęp duszy nie składa się myślenie wiele o Bogu, ale kochanie Go, a ta miłość zyskuje, kiedy decyduje się wiele czynić dla Niego.”

ZAKOŃCZENIE

Dopełnij swoją medytację trzema krótkimi aktami:

• Podziękuj Bogu za wszelkie światło, jakie otrzymałeś.
• Ponów swoje postanowienie uczynienia określonego dobra lub uniknięcia jakiegoś grzechu.
• Poproś Jezusa i Marię, by opiekowali się tobą dzisiaj i pomogli ci wypełnić twoje postanowienia.

Catholic Prayers & Devotions, ojcowie redemptoryści

tłumaczenie własne




sobota, 8 lutego 2020

WSŁUCHUJĄC SIĘ W CHRYSTUSOWE WEZWANIE

Chrystus wzywa nas w ciągu całego naszego życia. Pierwszy raz wzywa nas w chrzcie, ale potem również; czy słuchamy Jego głosu, czy też nie, On łaskawie wciąż nas wzywa. Jeżeli po chrzcie upadamy, Jego głos wzywa nas do pokuty; jeżeli gorliwie dążymy do wypełniania naszego powołania, On wzywa nas od jednej łaski do drugiej, z jednego uświęcenia do wyższego, w ciągu całego życia.



Abraham został wezwany ze swojego domu, Piotr od swoich sieci, Mateusz ze swojej komory celnej, Eliasz ze swojej roli, Natanael ze swego zacisza modlitewnego; wszyscy jesteśmy w trakcie wezwania, nieustannie, od jednej rzeczy do następnej, nie mając miejsca do odpoczynku, ale wspinając się ku naszemu wiecznemu odpoczynkowi. Jezus wzywa nas nieustannie, żeby nas usprawiedliwić, coraz bardziej i bardziej, żeby nas uświęcić i obdarzyć chwałą.

Byłoby wspaniale, gdybyśmy to zrozumieli, lecz z trudnością przychodzi nam poznanie tej wielkiej prawdy, że Chrystus idzie pośród nas i swoim spojrzeniem, swoim głosem zachęca nas, byśmy podążali za Nim. Starajmy się pojąć, że Jego wezwanie ma miejsce także właśnie w chwili obecnej.

Św. John Henry Newman


Św. J. H. Newman (+1890) założył Oratorium Angielskie w Birmingham i jako kaznodzieja odznaczał się wielką elokwencją.

tłumaczenie własne

wtorek, 28 stycznia 2020

CZY JESTEŚ DRUGIM MESJASZEM?

Prorok Eliasz należy do tych postaci Starego Testamentu, które mocno zapadły w serca i umysły narodu wybranego. Zgodnie z przekonaniem, jakie żyło wśród Izraelitów, Eliasz zabrany kiedyś przez Boga do nieba na wozie ognistym przyjdzie jeszcze raz na ziemię, by zapowiedzieć nastanie ery mesjańskiej. Tradycja ta ma swoje rzeczowe podstawy w przepowiedni proroka Malachiasza, u którego czytamy słowa: Oto ja poślę wam proroka, Eliasza, przed nadejściem dnia Pańskiego, dnia wielkiego i strasznego (3,23). W dzisiejszej Ewangelii sły­szeliśmy słowa Chrystusa: że Eliasz już przyszedł, a więc rozpoczął się już dla nas święty czas zbawienia.

Wprowadzenie przez liturgię postaci proroka Eliasza do naszych adwento­wych rozważań ma swoją wymowę i wagę. Eliasza, jak słyszeliśmy w pierwszym czytaniu dzisiejszym, to postać ognista, którego słowo płonęło jak pochodnia. To człowiek zdecydowany i jednoznaczny. Jego programem życia była nieustanna troska o prawa w świecie. Upominając się o te prawa, jak to czytamy w 3 Księdze Królewskiej (18,21), jakże odważnie i śmiało wystąpił przeciw niezdecydowaniu swoich ro­daków: Dokądże — powiedział do nich — będziecie chwiać się na obie strony ? Jeśli Jahwe jest prawdziwym Bogiem, to Jemu służcie, a jeśli Baal — to służcie Baalowi. Bądźcie zatem zdecydowani.

Adwent jest takim czasem, w którym trzeba się zdecydować: albo pójść za Bogiem, za Chrystusem, ukochać Go i Jemu wiernie służyć, albo stanąć przeciw Niemu. Postawa proroka Eliasza pozwala nam teraz rozwiązać ten dylemat. Nie darmo Kościół wprowadza go w adwentowe mroki, blaskiem jego oczu oświetla nam drogę do Chrystusa, nie darmo Chrystus nas upomina, byśmy przyjęli na siebie coś z jego postawy. Najważniejsze, to mieć w sobie ducha Eliaszowej gorliwości.

Z myślą o tej gorliwości i trosce o chwałę Bożą, Chrystus nazywa Jana Chrzci­cielu w dzisiejszej Ewangelii nowym Eliaszem. On także, jak drugi Eliasz błysnął światu w oczy blaskiem swej odwagi. On także wzywał do stałości w wierze, podprowadził wątpiących i słabych na spotkanie z Chrystusem. Wielka szkoda, że współcześnie z nim żyjący ludzie, nie poznali go i postąpili nim jak chcieli (w. 12), tzn. pozbawili go życia. Jakże fatalną popełnili pomyłkę. Mieli w jego osobie najwspanialszy wzór, który przygotowywał ich na przyjście Mesjasza, a oni wzgardzili nim.

Dzisiejsza Ewangelia wspominając Jana Chrzciciela i jego męczeńską śmierć czyni także aluzję do męki i śmierci Chrystusa. Śmierć bowiem poprzednika Chrystusa, ma Apostołów i nas wszystkich przygotować na zrozumienie cierpień boskiego Mistrza. W tym sensie w dzisiejszej Ewangelii sam Chrystus wypowiada słowa: Tak i Syn Człowieczy będzie od nich cierpiał (w. 12). Skąd te myśli o cier­pieniu, męce i śmierci Chrystusa w kontekście adwentowego oczekiwania? Jeszcze Chrystus nie narodził się, a już wtłaczamy Mu koronę cierniową na głowę. Ma to głębokie znaczenie teologiczne. Narodzenie bowiem Chrystusa wiąże się orga­nicznie z Jego męką. Tylko w świetle tej męki stanowi pełnowartościowy element historii zbawienia człowieka. Jeśli Jana Chrzciciela prześladowali, jeśli to samo robili z prorokami, mędrcami i uczonymi Starego Zakonu, to czy Syna Człowieczego ma spotkać inny los? On, Apostołowie i wierne rzesze Jego wyznawców, muszą także to wycierpieć i tak wejść do chwały swojej.

Syn Człowieczy cierpiał z rąk tych samych lu­dzi, którzy przyczynili się do śmierci Jana Chrzciciela. Nie chodzi jednak tylko o fizyczny i psychiczny ból straszliwych tortur. Słowo „paschein" zastosowane przez Ewangelistę ozna­cza wejście w paschalny wymiar cierpienia. Jezus nie przyjmuje go biernie, wprost przeciwnie - czyni z niego przejście z grze­chu do wolności. Biorąc dobrowolnie na siebie zadawane Mu cierpienia, wprowadza nas w nowe życie. Pytanie tylko, czy chcemy owo życie w pełni przyjąć z Jego ręki. Odpowiedź kryje się po części także w naszym sposobie przyjmowania krzywd zadawanych nam ze względu na Jego imię. Możemy bowiem agresją reagować na prześladowania i żywić w sercu nienawiść. Albo możemy przyjąć w krzyżu przemocy objawiającą się nam paschalną rzeczywistość. Wówczas postępujemy w duchu Elia­sza. Jednocząc się z naszym Panem, ogłaszamy Boże królestwo i całą naszą postawą potwierdzamy w tym świecie Jego moc.

Aby jednak cierpienie nas nie załamało, dzisiejsza liturgia mszalna ukazuje nam jego wartość w kontekście osoby Eliasza i sceny Przemienienia Pańskiego na górze Tabor. Dzisiejsza Ewangelia jest bowiem zakończeniem, jakby pod­sumowaniem ściśle z nią powiązanego wcześniejszego opowiadania. W tym opowiadaniu trzej Apostołowie: Piotr, Jakub i Jan oglądają przemienionego Chrystusa w towarzystwie Mojżesza i Eliasza. Wszystko to do­konało się po to, aby wydarzenia późniejszych dni były dla nich lżejsze i łatwiejsze do przeżycia.

Kiedy dziś przygotowujemy się na Boże Narodzenie pomyślmy o tym, że może na naszej drodze do betlejemskiej groty nie wszystko będzie wyglądało różowo, nie wszystko ułoży się po naszej myśli. Może niejedna przeciwność, cierpienie i trud będą próbowały oddalić nas, albo może całkiem odsunąć od Chrystusa. Wspomnijmy sobie wtedy Jego słowa: Nigdy nie jest uczeń większy nad swego mistrza. Mnie prześladowali i was prześladować będą. Ale ufajcie — ja zwyciężyłem świat (J 15,20).

Postać Eliasza z dzisiejszej Ewangelii, niech będzie dla nas natchnieniem i za­chętą do tego, by za wszelką cenę stać się sobie i światu drugim Eliaszem. Do zrealizowania tego postanowienia ma nam dopomóc Msza Św., w której obecnie bierzemy udział. W niej także Chrystus przemienia się i cierpi. Bierzmy z niej pełnymi dłońmi moc do znoszenia po chrześcijańsku naszych cierpień i za­chętę do stałej, permanentnej przemiany.

Grudzień 2019, ks. Adam Ogiegło - Dzień skupienia Wspólnoty Chrystusa Odkupiciela Człowieka