piątek, 21 marca 2014

Historia kształtowania się modlitwy różańcowej – krótki zarys


Historia różańca sięga, podobnie jak historia Liturgii Godzin, do wezwania do nieustannej modlitwy, do której zachęcał sam Jezus Chrystus, a potem przypomniał np. św. Paweł: „...nieustannie się módlcie!” /1 Tes 5,17/.

Od początku chrześcijaństwa wielu wiernych bardzo poważnie traktowało to wezwanie, a w środowiskach pustelniczych i zakonnych stosowano modlitwy powtarzane. Znane jest świadectwo pustelnika Pawła z Teb /III w./, który starał się każdego dnia odmówić 300 razy Ojcze nasz /w tym celu gromadził 300 kamyków, które stopniowo zrzucał z kolan/. W VI w. do odliczania modlitw stosowano sznury z paciorkami. Z XI w. pochodzi świadectwo powtarzania słów Pozdrowienia Anielskiego, a w XII w. zaczęto Pozdrowienie Anielskie przeplatać tekstem Ojcze nasz /później dodano Święta Mario/.

W czasie, kiedy zobowiązano kapłanów do odmawiania brewiarza /XII w./, braci zakonnych zobowiązano do odmawiania 150 modlitw /Psałterz braci/. Różaniec – w formie wielokrotnego powtarzania Pozdrowienia Anielskiego - upowszechnił założyciel dominikanów – Św. Dominik Guzman /1170-1221/- nazywa się go ojcem różańca świętego. W formie zbliżonej do obecnej różaniec ustalił dominikanin bł. Alan de la Roche w XV w.,a dwaj kartuzi – Adolf z Essen i Dominik z Prus wprowadzili tajemnice różańca.

Oficjalnie różaniec jako formę modlitwy zatwierdził papież Pius V w XV wieku. Wielką wagę tej modlitwy podkreślali papieże: Leon XIII, Jan XXIII , Paweł VI /Adhortacja Marialis cultus/ oraz bł. Jan Paweł II / List Apostolski Rosarium Virginis Mariae/, który w tymże Liście tak zwrócił się do osób konsekrowanych:

„Liczę na Was, osoby konsekrowane, powołane ze szczególnego tytułu do kontemplowania oblicza Chrystusa w szkole Maryi”/Rosarium Virginis Mariae 43/

Warto także przypomnieć obietnice różańcowe przekazane przez Matkę Bożą bł. Alanowi de la Roche /XV w./

1.Tym, którzy będą pobożnie odmawiali różaniec, obiecuję szczególna opiekę.
2. Dla tych, którzy wytrwale odmawiali różaniec, zachowam pewne zupełnie szczególne łaski.
3. Różaniec będzie potężną bronią przeciwko piekłu; zniszczy występek i rozgromi herezje.
4. Różaniec doprowadzi do zwycięstwa cnoty i dobra; w miejsce miłości do świata wprowadzi miłość do Boga i obudzi w sercach ludzi pragnienie szukania nieba.
5. Ci, którzy zawierzą mi przez różaniec, nie zginą.
6. Ci, którzy będą z pobożnością odmawiali mój różaniec, rozważając jego tajemnice, nie zostaną zdruzgotani nieszczęściem ani nie umrą nieprzygotowani.
7. Ci, którzy prawdziwie oddadzą się memu różańcowi, nie umrą bez pocieszenia Kościoła.
8. Ci, którzy będą odmawiali różaniec, znajdą podczas swego życia i w chwili śmierci światło Boże oraz pełnię Bożej łaski oraz będą mieli udział w zasługach błogosławionych.
9.Szybko wyprowadzę z czyśćca te dusze, które z pobożnością odmawiały różaniec.
10. Prawdziwe dzieci mojego różańca będą się radować wielką chwałą w niebie.
11. To, o co prosić będziecie przez mój różaniec, otrzymacie.
12. Ci, którzy będą rozpowszechniać mój różaniec, otrzymają ode mnie pomoc w swych potrzebach.
13. Otrzymałam od mego Syna zapewnienie, że czciciele mego różańca będą mieli w świętych niebieskich przyjaciół w życiu i w godzinie śmierci.
14. Ci, którzy wiernie odmawiają mój różaniec, są moimi dziećmi – prawdziwie są oni braćmi i siostrami mego Syna, Jezusa Chrystusa.
15. Nabożeństwo mojego różańca jest szczególnym znakiem Bożego upodobania

B. H.


HOMILIA O RADOŚCI

W liturgii spotykamy się dziś z Apostołem Piotrem, przypominamy sobie tą znamienna Ewangelię i słowa, w których Pan Jezus ustanawia, powierza władzę Piotrowi, mówiąc o jego wierze, która ma się stać fundamentem jedności całego Kościoła. My natomiast wracamy do tekstu adhortacji papieża Franciszka, mówiącego o radości Ewangelii ("Evangelii gaudium"). Jak już wspomnieliśmy, to niejako programowa adhortacja. Zresztą sam Ojciec Święty mówi na wstępie tego tekstu – Pragnę zwrócić się do wiernych chrześcijan, aby zaprosić ich do nowego etapu ewangelizacji, naznaczonego ową radością i aby ukazać drogi Kościoła w najbliższych latach.

To wrócenie do Ewangelii jest zawsze potrzebne, w każdym czasie. Każda epoka, każde pokolenie na nowo potrzebuje jakby takiego ożywienia w tej atmosferze ewangelicznej. Dlaczego to jest potrzebne? Dlatego, że żyjemy w świecie, który niesie na sobie pewne piętno, konsekwencje tego, co się wydarzyło w raju, mianowicie grzechu pierworodnego, czyli szukanie szczęścia poza Panem Bogiem. Papież na początku bardzo mocno mówi o dwóch rzeczach – z jednej strony oczywiście radość Ewangelii, ale z drugiej strony to, co się pojawia we współczesnym świecie, a mianowicie smutek. I Papież na jedno i na drugie zwraca uwagę, podkreślając zwłaszcza źródło i radości ewangelicznej i smutku. Mówi – Z wielkim ryzykiem w dzisiejszym świecie, z jego wieloraką i przygniatającą ofertą konsumpcji jest smutek, rodzący się w przyzwyczajonym do wygody i chciwym sercu, towarzyszący poszukiwaniu powierzchownych przyjemności oraz izolującemu się sumieniu. Te powierzchowne przyjemności, czyli coś, co tylko na chwilę ucieszy, a potem pogrąża w coraz większym jeszcze smutku. To jest powiązane z tym izolującym się sumieniem. Sumienie, które już nie pracuje tak, jak powinno, nie jest wyczulone na dobro i zło. Wygoda i powierzchowne przyjemności jak gdyby powoli zagłuszają w sumieniu to takie bardzo ważne rozróżnienie. Papież mówi – Kiedy życie wewnętrzne zamyka się we własnych interesach, nie ma już miejsca dla innych, nie liczą się ubodzy, nie słucha się już więcej głosu bożego, nie doświadcza się słodkiej radości z Jego miłości. Zanika entuzjazm związany z czynieniem dobra. Papież podkreśla mocno, że również wierzący są wystawieni na to ryzyko, nieuchronne i stałe. Odpowiadając słowami Ewangelii można by powiedzieć to, co powiedział Pan Jezus – Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie. Powrót do nauki Ewangelii ciągle jest potrzebny po to, aby nie stracić czujności, żeby się nie zagubić. Żeby takie tylko powierzchowne podejście do życia nie było powodem smutku, na który zwraca Ojciec św. uwagę. I mówi – Zachęcam wszystkich chrześcijan, niezależnie od miejsca i sytuacji, w jakiej się znajdują, by odnowili już dzisiaj swoje osobiste spotkanie z Chrystusem albo chociaż podjęli decyzję, by być gotowymi na spotkanie z Nim, na szukanie Go nieustannie każdego dnia. I tutaj papież przypomina również słowa swojego poprzednika, Pawła VI, który również w adhortacji apostolskiej kiedyś się wyraził tak, że nikt nie jest wyłączony z radości, jaką nam przynosi Pan.

Papież zachęca przede wszystkim do takiego otwarcia się na działanie Boże, podkreślając, że Pan nie zawiedzie tego, kto zaryzykuje, by uczynić mały krok w kierunku Jezusa. Jest ważne, żeby w życiu codziennym zawsze mieć tę odwagę, żeby ten krok uczynić. Tu nie chodzi o wielkie działania, o jakieś niezwykłe akty, ale o prostą rzecz. Prosta, codzienna, zwłaszcza poranna modlitwa jest doskonałą okazją, aby otworzyć swoje serce dla Pana Boga, żeby ten krok w kierunku Jezusa uczynić. I wtedy jest to znak również dla Pana Boga, że chcemy, aby On z nami szedł, żeby On z nami był. W modlitwie jest możliwość powiedzenia tego. Można przed Panem Bogiem stanąć w całej prostocie swego serca, patrząc na swoje życie, choćby w modlitwie, którą tutaj przytacza papież – Panie, pozwoliłem się oszukać, znalazłem tysiące sposobów, by uciec przed Twoją Miłością, ale jestem tu znowu, by odnowić moje przymierze z Tobą. Potrzebuję Cię. Wybaw mnie ponownie, Panie, weź mnie w swoje opiekuńcze ramiona. I papież przypomina, że Ten, który zachęca nas, byśmy przebaczali siedemdziesiąt siedem razy, przede wszystkim nam daje przykład, przebaczając nam siedemdziesiąt siedem razy. Za każdym razem bierze nas na nowo w swoje ramiona i nikt nie może nas pozbawić tej godności, jaką nas obdarza nieskończona miłość Boża.

Przede wszystkim uciekamy – jak papież podkreśla – przed zmartwychwstaniem Jezusa. I apeluje, żeby tego nigdy nie czynić. Nie uważajmy się za zwyciężonych, niezależnie od tego, co się dzieje. Dzisiaj jest coraz więcej przygnębienia w świecie, to co obserwujemy z punktu widzenia medycznego – coraz więcej nerwic, depresji, załamań. Oczywiście, ktoś powie, warunki życia itd., cała ta sytuacja, w której żyjemy, ale można by powiedzieć, że to jest brak Boga w życiu człowieka. To jest to poczucie samotności, takie nieprzezwyciężalne. Człowiek już nie widzi innej możliwości, jak często również w desperacji targnięcie się na swoje życie. Papież wskazuje tutaj teksty z Starego i Nowego Testamentu, mówiące właśnie o radości. Ewangelia, jak pisze papież, w której jaśnieje chwalebny krzyż Chrystusa, usilnie zachęca do radości. - Raduj się – brzmi pozdrowienie anioła skierowane do Maryi. Nawiedzenie Elżbiety przez Maryję sprawia, że Jan poruszył się z radością w łonie swej matki. W swym hymnie Maryja mówi – Raduje się duch mój w Bogu, moim zbawcy.

Nasza chrześcijańska radość, jak papież podkreśla, wypływa z obfitego źródła Serca Bożego. Pan Jezus powiedział tak do swoich uczniów – Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz przemieni sie w radość. Papież odwołuje się również do Dziejów Apostolskich, do życia pierwotnej wspólnoty, mianowicie że spożywali posiłek w radości, Ta wielka radość panowała wśród uczniów, mimo tego że był to czas prześladowań. Z atmosfery radości wynikały dalsze skutki – ludzie widząc autentyczną radość uczniów, pytali dlaczego tak się dzieje? Interesowali się tą drogą i często wielu ludzi podejmowało trud nawrócenia i w ten sposób poszerzało się grono wierzących. Papież pyta na koniec – Dlaczego i my nie mielibyśmy się zanurzyć w tym strumieniu radości?

Co jest przyczyną, że nie zawsze jest tak, że ten strumień radości jakoś nas omija, że do niego nie wchodzimy? I tu papież zwraca uwagę na ciekawą rzecz, mianowicie mówi tak – Istnieją chrześcijanie, którzy zdają się żyć wielkim postem bez wielkanocy. To niestety jest taka przeciwwaga dla tego, co ktoś powiedział, że są też tacy, którzy biorą ewangelię Pana Jezusa, ale bez Jego krzyża. Jedno i drugie jest okaleczone. Trzeba naukę Bożą przyjmować całą. Wielki post jest etapem, a nie celem. Chrystus prowadzi nas przez te trudne dni, które się zaczęły, czas Wielkiego Postu, ale nie po to, żeby nas jakoś upokorzyć, żeby nas zasmucić, ale żeby nas oczyścić i zaprowadzić do pełnej radości, ku temu blaskowi Wielkanocy. Papież jednak przyznaje, że radości nie przeżywa się w ten sam sposób i na wszystkich etapach i w każdych okolicznościach życia, nieraz bardzo trudnych. Dostosowuje się ona i zmienia, a zawsze pozostaje przynajmniej jako promyk światła rodzący się z osobistej pewności, że jest się nieskończenie kochanym ponad wszystko.

Pokusa takiego podejścia, że tylko wielki post, pojawia się w formie wszelkiego rodzaju usprawiedliwień i skarg, tak jakby musiało się spełnić wiele warunków, żeby mogła zaistnieć radość. Dzieje się tak, mówi papież, ponieważ społeczeństwo technologiczne zdołało pomnożyć okazje do przyjemności, lecz nie przychodzi mu łatwo doprowadzić do radości – to są słowa papieża Pawła VI. Przyjemność i radość nie zawsze idą w parze. Papież mówi, mogę powiedzieć, że w swoim życiu najpiękniejszą i spontaniczną radość widziałem u osób bardzo ubogich, które na niewiele mogą liczyć. Wspominam również autentyczną radość tych, którzy pośród wielu obowiązków zawodowych potrafili zachować serce wierzące, hojne i proste. Te radości w przeróżnej formie czerpią ze źródła zawsze większej miłości Bożej, objawionej w Jezusie Chrystusie. Tutaj papież cytuje swojego poprzednika i mówi tak – Niezmordowanie będę powtarzał słowa Benedykta XVI, wprowadzające nas w serce Ewangelii: U początku bycia chrześcijaninem nie ma decyzji etycznej czy jakiejś wielkiej idei, jest natomiast spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, która nadaje życiu nową perspektywę a tym samym decydujące ukierunkowanie. Moglibyśmy powiedzieć, ten urok Pana Jezusa jest ważny. I papież kończy tę część adhortacji słowami – Jedynie dzięki temu spotkaniu, lub ponownemu spotkaniu z miłością Bożą, które przemienia się w pełnię szczęścia, przyjaźń, jesteśmy oswobodzeni z wyobcowanego sumienia i skoncentrowania się na sobie. Stajemy się w pełni ludzcy, gdy przekraczamy nasze ludzkie ograniczenia, gdy pozwalamy się Bogu prowadzić poza nas samych.

Trzeba więc, byśmy z tych uwrażliwiających nas na idee ewangeliczne słów papieża starali się korzystać, by traktować je jako wskazówkę, zachętę, że rzeczywiście radość Ewangelii jest dostępna dla każdego. Żeby się nie dać zdominować poprzez smutek, który jest oczywiście domeną tego świata. Natomiast radość płynie z pełnego spotkania w duchu Ewangelii ze Zbawicielem, Którego urok osobisty trzeba odkrywać ciągle na nowo każdego dnia.

Homilię wygłosił ks. Adam na lutowym dniu skupienia