czwartek, 14 stycznia 2016

WIERNOŚĆ MODLITWIE BREWIARZOWEJ

Pośród ponad czterystu eksponatów, znajdujących się w Muzeum Archidiecezjalnym Kardynała Karola Wojtyły w Krakowie, są wieczne pióra, publikacje książkowe, pierwsze narty ks. Karola – tzw. "zubki" z 1954 ze słynnymi wiązaniami typu "kandahary", a także książka o wyblakłych stronicach. Jest nią brewiarz, z którego codziennie modlił się biskup Wojtyła.

W życiu osób konsekrowanych brewiarz pełni istotną rolę. Kiedy zaczynałem przygotowywać się do formacji w naszej wspólnocie, za namową Przełożonej nabyłem czterotomowe wydanie Liturgii godzin. Pamiętam, z jakim przejęciem i namaszczeniem zmawiałem pierwszą Jutrznię.

Od tamtego czasu upłynęło sporo lat, w ciągu których modlitwa brewiarzowa stała się istotną częścią mojego życia. Od stycznia tego roku wykupiłem abonament na Internet w telefonie, ponieważ usługa ta staniała na tyle, że obecnie nie stanowi znaczącego wydatku w budżecie domowym. Wiedziałem, że na stronach Internetu można znaleźć elektroniczną wersję Liturgii godzin. Spróbowałem, jak się będzie prezentować w moim telefonie komórkowym? I szybko kazało się, że już nie muszę sięgać po książkowe wydanie brewiarza. Codziennie z przyjemnością korzystam z jego elektronicznej wersji.



Okazuje się, że z internetową wersją Liturgii godzin związanych jest kilka dogodności, mianowicie takich jak:
- codziennie mogę wybierać spośród kilku oficjów przeznaczonych na dany dzień;
- mogę korzystać z licznych komentarzy do poszczególnych czytań;
- wersja elektroniczna jest na bieżąco aktualizowana (o nowe święta, świętych i błogosławionych)
- w wyjazdach nie muszę dźwigać ze sobą grubego tomu brewiarza, gdyż wszędzie mam dostęp do Internetu.

Można mieć zastrzeżenie - modlitwa słowem Bożym, jaką jest modlitwa brewiarzowa, nie przystaje do czegoś tak pospolitego, jak telefon komórkowy. Można dalej argumentować, iż tak jak na przykład modlitwa psalmów jest nierozdzielnie związana z księgą Biblii, tak Liturgia godzin z księgą Brewiarza. I będzie w tym niewątpliwie sporo racji. Z drugiej jednak strony Księga Psalmów, tak jak i cały Stary Testament, pierwotnie były zapisane na zwojach papirusu, otrzymywanych z tak zwanej trzciny papirusowej. Później używano pergaminu, który był wyrabiany ze skór zwierzęcych.

Pierwotnie więc modlitwa Liturgii godzin była utrwalana na pergaminie (i do tego zapisywana ręcznie). Papier zaczęto w Europie produkować dopiero od XIII wieku, i to z włókna tkanin. Od XIX wieku produkcja papieru z celulozy stała się masowa.



W XX wieku do utrwalania tekstu zaczęto stosować nośniki elektroniczne, zaś tekst zaczęto wyświetlać na różnego typu ekranach i monitorach. Ot i cała historia - od liści papirusu, przez wyprawione skóry baranie, cielęce i kozie, przez papier z tkanin i celulozy do płaskich monitorów LCD (skąd i świecący ekranik telefonu).

Czyż jednak celem odmawiania modlitwy brewiarzowej nie jest skierowanie umysłu i serca do Boga? Liturgia godzin jest liturgią Kościoła.



Przez kilka lat prenumerowałem miesięcznik Oremus, zawierający teksty liturgiczne na poszczególne dni. Jednak rok temu zrezygnowałem z wersji papierowej i korzystam z czytań w Internecie. Ponadto mam do wyboru wielość komentarzy na każdy dzień. Prasy katolickiej również już nie kupuję, ponieważ wszystkie tytuły mam dostępne w Internecie, i to w nadmiarze.

Od pewnego czasu słusznym staje się pytanie, czy tradycyjna książka w formie papierowej w końcu zniknie?



Jako mól książkowy mam nadzieję, że pytanie to jeszcze przez długi czas pozostanie pytaniem tylko retorycznym. Gdyż przyznam, iż odmawianie Liturgii godzin w wersji telefonicznej nie ma takiego ciężaru gatunkowego, jak w postaci drukowanej księgi. Ale może to już tylko kwestia indywidualnego przyzwyczajenia, trącącego myszką?

środa, 6 stycznia 2016

Błogosławieni wprowadzający pokój

1. KIM SĄ WPROWADZAJĄCY POKÓJ?

Siódme błogosławieństwo brzmi tak: Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi. Podobnie jak w błogosławieństwie miłosiernych, nie mówi się, jakimi trzeba być (ubogimi, smutnymi, cichymi, czystego serca), ile raczej, co należy robić. "Chodzi o osoby, które bardzo kochają pokój i nie boją się wystawić na ryzyko własny osobisty pokój, interweniując w konfliktach w celu przywrócenia pokoju wśród tych, którzy są podzieleni".

Wprowadzający pokój nie jest synonimem ludzi pokojowych, to znaczy spokojnych i pogodnych, którzy za wszelką cenę unikają nieporozumień. Nie jest również synonimem pacyfistów, jeśli tym słowem określamy jednoczących się przeciwko wojnie, bez czynienia czegokolwiek celem pojednania przeciwników.

Dziś przeważa opinia, że błogosławieństwo to należy interpretować, mając na uwadze Biblię i źródła judaistyczne, w których pomoc osobom skłóconym w pojednaniu się i życiu w pokoju to jeden z głównych uczynków miłosierdzia. W ustach Chrystusa błogosławieństwo wprowadzających pokój wywodzi się z nowego przykazania miłości braterskiej, jest jednym ze sposobów wyrażania miłości bliźniego.



Zaskakuje nas stwierdzenie wypowiedziane przez samego Jezusa, które wydaje się przeczyć temu wszystkiemu: Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam (Łk 12, 51). Mateusz zamiast rozłamu mówi wręcz o mieczu (por. Mt 10,34). Ale nie ma tu prawdziwej sprzeczności. Należy się zastanowić, jakie są pokój i jedność, które przynosi Chrystus, a jakie pokój i jedność, które przyszedł usunąć. Jezus przynosi pokój i jedność w dobrym, które prowadzą do życia wiecznego, a usuwa prowadzący jedynie do uśpienia sumienia i zguby.

Jezus nie przyszedł z zamiarem wprowadzania podziałów i wojny, jednakże wraz z Jego przyjściem nierozerwalnie pojawiają się podziały i sprzeciw, ponieważ stawia On człowieka przed decyzją, przed koniecznością określenia się, a wiadomo, że wolność człowieka reaguje różnie i w sposób zróżnicowany. Jego słowa i sama Jego osoba uwidaczniają wszystko, co każdy ukrywa w swoim sercu. Starzec Symeon przepowiedział to, kiedy biorąc w objęcia Dziecię, powiedział: Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą (Łk 2,34). Pierwszą ofiarą tego sprzeciwu, pierwszym, który ucierpiał od miecza przyniesionego na ziemię, stał się właśnie On sam, bo z powodu tego sprzeciwu oddał życie.

2. POKÓJ JAKO DAR

To Bóg, a nie człowiek, jest prawdziwym i najwyższym wprowadzającym pokój. Dlatego też ci, którzy oddają się sprawie pokoju, nazywani są synami Bożymi: ponieważ są do Niego podobni, naśladują Go, robią to, co On czyni.

Pismo Święte mówi o pokoju Bożym (por. Flp 4,7) a jeszcze częściej o Bogu pokoju (por Rz 15,33). Pokój nie oznacza tylko tego, co Bóg czyni lub daje, ale także to, kim Bóg jest. Pokój jest tym, co króluje w Bogu. Prawie we wszystkich religiach powstałych obok Biblii mamy do czynienia ze światami bóstw będących w stanie wojny między sobą. Na takim tle religijnym lepiej można pojąć nowość i absolutną odmienność nauki o Trójcy Świętej jako doskonałym zjednoczeniu w miłości wielości osób. W jednym ze swoich hymnów Kościół nazywa Trójcę oceanem pokoju.

Także o Chrystusie powiedziano, że On jest naszym pokojem (por Ef 2,14-17). Kiedy mówi: "Pokój mój daję wam", to daje nam siebie. Istnieje nierozerwalny związek pomiędzy pokojem jako darem z góry i Duchem Świętym. Nie przez przypadek obydwa te dary przedstawiane są przy pomocy tego samego symbolu gołąbka. Wieczorem w dzień Paschy Jezus daje swoim uczniom, jakby jednym tchem pokój i Ducha Świętego, mówiąc: Pokój wam!... Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: "Weźmijcie Ducha Świętego" (J 20,21-22)). Św. Paweł mówi, że pokój jest owocem Ducha (Ga 5,22).

Ale czym jest pokój, o którym mówimy? Klasyczną stała się definicja podana przez św. Augustyna: "Pokój jest spokojem harmonii". Opierając się na niej, św. Tomasz mówi, że w człowieku istnieją trzy rodzaje harmonii: z samym sobą, z Bogiem i z bliźnim. W konsekwencji istnieją trzy rodzaje pokoju: pokój wewnętrzny, dzięki któremu człowiek jest w zgodzie z samym sobą; pokój, dzięki któremu człowiek jest w zgodzie z Bogiem, poddając się całkowicie jego poleceniom, i pokój odnoszący się do bliźnich, który sprawia, że żyjemy w zgodzie ze wszystkimi.



Jednak w Biblii shalom - pokój znaczy o wiele więcej, niż po prostu spokój harmonii. Wskazuje także na pomyślność, odpoczynek, pewność, powodzenie, chwałę. Czasami wręcz oznacza całość dóbr mesjańskich i jest synonimem zbawienia i dobra: Jak są pełne wdzięku na górach nogi zwiastuna radosnej nowiny, który ogłasza pokój, zwiastuje szczęście, który obwieszcza zbawienie (Iz 52,7). Nowe Przymierze jest nazywane przymierzem pokoju (Ez 37,26), a Ewangelia dobrą nowiną o pokoju (Ef 6,15), jakby w słowie pokój znajdowała się cała synteza przymierza i Ewangelii.

W Starym Testamencie pokój często bywa łączony ze sprawiedliwością: Ucałują się sprawiedliwość i pokój (Ps 85,11), a w Nowym Testamencie z łaską. Kiedy św. Paweł pisze: Dostąpiwszy więc usprawiedliwienia przez wiarę, zachowajmy pokój z Bogiem, jest jasne, że pokój z Bogiem ma to samo głębokie znaczenie, co łaska Boga (Rz 5,1).


3. POKÓJ BEZ RELIGII?

Zeświecczony Zachód pragnie, szczerze mówiąc, innego rodzaju pokoju religijnego, a mianowicie takiego, który zakłada zniknięcie wszelkiego typu religii. Czy rzeczywiście należy pragnąć świata, w którym nie będzie już "ani religii, ani ojczyzny, ani własności prywatnej"? Czy nie taki świat chciał stworzyć totalitarny system komunistyczny? Wiemy, z jakim skutkiem! Wszyscy bylibyśmy szczęśliwi, gdyby nie było już na świecie "niczego, za co by zabijano". Ale co powiemy o takim świecie, w którym nie ma już "za co umierać"? Gdyby taki sen miał się spełnić, to upragniony świat byłby najbardziej ubogi i smutny, jaki sobie można tylko wyobrazić; byłby światem spłaszczonym, w którym zostały zniwelowane wszystkie różnice, w którym ludzie byliby skazani na wzajemne pożarcie, a nie na "życie w pokoju", ponieważ tam, gdzie wszyscy pragną tego samego, wybucha mania naśladowcza, a wraz z nią antagonizmy i wojna.



Przykład dążenia do zmarginalizowania wierzeń religijnych mamy w kampanii, którą w okresie bezpośrednio poprzedzającym Boże Narodzenie wszczęto w różnych miastach Europy i Ameryki przeciwko symbolom religijnym tych świąt. Jako motyw podawana jest troska o to, by nie obrażać osób innych religii, przede wszystkim muzułmanów. To jednak tylko pretekst. Tak naprawdę nie muzułmanie nie chcą tych symboli, ale pewne zlaicyzowane kręgi. Muzułmanie nie mają nic przeciwko chrześcijańskiemu Bożemu Narodzeniu, co więcej, szanują je. W Koranie znajduje się jeden rozdział poświęcony narodzeniu Jezusa, który warto znać także po to, aby ułatwić dialog pomiędzy religiami. Czytamy tam:

Oto powiedzieli aniołowie: "O Mario! Bóg zwiastuje ci radosną wieść o Słowie pochodzącym od Niego, którego imię Mesjasz, Jezus, syn Marii. On będzie wspaniały na tym świecie i w życiu ostatecznym, i będzie jednym z przybliżonych". Ona powiedziała: "O Panie mój! Jakże będę miała syna, skoro nie dotknął mnie żaden mężczyzna?" Powiedział: "Tak będzie. Bóg stwarza to, co chce! Kiedy On decyduje o istnieniu jakiejś rzeczy, to tylko mówi: Bądź! - i to się staje".

Doszliśmy do takiego absurdu, że niektórzy muzułmanie obchodzą narodziny Jezusa i nawet twierdzą, że "nie jest muzułmaninem ten, kto nie wierzy w cudowne narodziny Jezusa", podczas gdy inni, którzy zwą się chrześcijanami, chcą zredukować Boże Narodzenie do zimowego święta z reniferami i niedźwiadkami.

Nie możemy jednak my, chrześcijanie, pozwolić sobie na złość i polemikę nawet wobec tego zeświecczonego świata. Oprócz dialogu i pokoju pomiędzy religiami pojawia się nowe zadanie dla wprowadzających pokój: wprowadzać pokój pomiędzy wierzącymi i niewierzącymi, pomiędzy osobami religijnymi i światem świeckim, obojętnym lub przeciwnym religii. Musimy być gotowi do uzasadnienia, także z mocą, tej nadziei, która w nas jest, ale czynić to - jak zachęca List św. Piotra - z łagodnością i bojaźnią (por 1 P 3,15-16).

Bojaźń nie oznacza w tym przypadku "ludzkiej bojaźni", ukrywania Jezusa dla uniknięcia reakcji. Jest to bojaźń i szacunek dla wnętrza znanego tylko Bogu, do którego nikt nie ma prawa się wdzierać lub zmuszać do jego zmiany. Nie chodzi o odsunięcie Jezusa poza nawias, ale o ukazywanie Jego Osoby i Ewangelii poprzez życie. Należy sobie życzyć, żeby taka sama bojaźń cechowała innych w stosunku do chrześcijan, czego niestety dotychczas wiele razy brakowało.

Ponieważ wciąż jeszcze jesteśmy w kontekście Bożego Narodzenia, zakończmy pewną myślą na jego temat. W noc Bożego Narodzenia słyszymy słowa hymnu anielskiego: "Na ziemi pokój ludziom Jego upodobania", w którym nie chodzi o to, żeby pokój był, ale że on jest; nie jest to życzenie, ale wiadomość. "Boże Narodzenie - mawiał św. Leon Wielki - to narodziny pokoju".

Jak możemy odwdzięczyć się za ten nieskończony dar, który Ojciec daje światu, poświęcając za niego Jedynego Syna? Gafa, której nie można popełnić w Boże Narodzenie, to obdarować kogoś przez pomyłkę podarunkiem właśnie od niego otrzymanym. W stosunku do Boga nie możemy zrobić nic lepszego, jak zawsze popełniać tę gafę! Jedynym możliwym podziękowaniem jest ofiarowanie Mu Jezusa, Jego Syna, ale także naszego Brata. Jedynym darem godnym Boga jest Eucharystia.

A co możemy ofiarować Jezusowi? Jeden z tekstów liturgii Kościoła wschodniego na Boże Narodzenie mówi:"Co możemy Ci ofiarować, Chrystusie, za to, że stałeś się człowiekiem na ziemi? Każde stworzenie daje Ci znaki swojej wdzięczności; aniołowie swoje śpiewy, niebo gwiazdę, ziemia grotę, pustynia żłóbek. A my ofiarujemy Ci Matkę Dziewicę!"

homilię wygłosił ks. Adam Ogiegło na grudniowym dniu skupienia wspólnoty