środa, 7 marca 2012

ŻYCIE WG EWANGELII - INSTRUKCJA OBSŁUGI


NOWOŚĆ INSTYTUTÓW ŚWIECKICH

Instytuty Świeckie pojawiły się jako wielka nowość w początkach XX wieku. Dokument kościelny Provida Mater Ecclesia (2 luty 1947) powołujący w Kościele instytuty świeckie, po roku został uzupełniony przez nowe pismo papieskie Primo feliciter (12 marzec 1948), w którym dokładnie i szczegółowo opisano tę nową formę życia.

Należałoby zadać pytanie – Na czym polega „nowość” instytutów świeckich?

Na temat instytutów świeckich słyszy się opinie, że jest to forma życia chrześcijańskiego ustępująca miejsca innym, bardziej widocznym i bardziej żywym ruchom, które wpływają na życie społeczne w sposób o wiele znaczniej bezpośredni. Niektóre z nich podejmują działalność o charakterze społecznym, ekonomicznym czy politycznym, natomiast instytuty świeckie z zasady nie podejmują działań zewnętrznych. Ta różnica jest dostrzegalna.
Spróbuję odpowiedzieć na ważne pytanie – Na czym polega nowość instytutów świeckich?

Otóż ich nowość polega na tym, iż:
W czasach wielkiego upadku moralnego pojawiają się liczne rzesze ludzi, którzy nie tylko płoną pragnieniem własnej doskonałości, lecz pozostając w świecie, pragną wpływać na bieg świata zgodnie z zamysłem Bożym. We wspólnotach tych można nie tylko prowadzić życie bardzo sprzyjające doskonałości chrześcijańskiej, lecz również starać się o uświęcenie świata. Jak wiadomo, doskonałość można osiągnąć nie tylko w zakonie, ale także w świecie. Pozostaje się w świecie, bez szczególnych znaków wyróżniających (klasztory, habity itp.) i angażuje się w zwykłą świecką działalność (praca, działalność społeczno-kulturalna, polityka itp.), która staje się polem działalności apostolskiej.

INSTYTUTY - LABORATORIUM DOŚWIADCZALNE

Papież Paweł VI w 1976 roku przyrównał instytuty świeckie do laboratoriów. Powiedział wtedy: ”Jeżeli instytuty świeckie pozostaną wierne własnemu powołaniu, staną się jakby „doświadczalnym laboratorium”, w którym Kościół sprawdza konkretne sposoby układania swoich stosunków ze światem. (…) Właściwym polem dla ich ewangelizacyjnej aktywności jest szeroka i bardzo złożona dziedzina polityki, życia społecznego, gospodarki; dalej dziedzina kultury, nauki i sztuki, stosunków międzynarodowych i środków przekazu społecznego.”

Aktualnie papież Benedykt XVI powtarza, iż instytuty świeckie są ”laboratorium eksperymentalnym, w którym Kościół weryfikuje konkretne sposoby swoich relacji ze światem.”. Interesujące porównanie: instytuty świeckie to „laboratorium dialogu ze światem.”



ZATEM - CO MAMY CZYNIĆ?

Na pytanie – Co mamy robić? - znajdujemy odpowiedź u św. Łukasza (3,10-14): Gdy tłumy pytały Jana Chrzciciela – "Cóż więc mamy czynić?" – Jan Chrzciciel im odpowiadał: „Kto ma dwie suknie, niech jedną da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni.” Wzywał więc, by postępować według miłosierdzia. W rozmowie z celnikami Jan Chrzciciel mówił – „Nie pobierajcie nic ponad to, ile wam wyznaczono.” Nie każe im zatem wycofywać się z życia, uchodzić na pustynię i oddawać się tam modlitwie, ale dalej wykonywać swoje zajęcia, tylko uczciwie.
Pytali go też i żołnierze – „A my, co mamy czynić?” On im odpowiadał – „Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie.” Jan Chrzciciel nie mówi im, by musieli zmienić styl życia czy zawód, ale by pozostając w wybranym powołaniu, czynili dobre rzeczy. To jest owa no­wość sprzed dwóch tysięcy lat, wciąż dla nas aktualna.


Nowością jest również rozumienie odpowiedzialności, jaką członkowie instytutów świeckich podejmują za rzeczy tego świata, za świat, który wymaga prowadzenia według zamysłu Stwórcy.


TRZY PORÓWNANIA EWANGELICZNE

Sposoby ewangelizacji członków instytutów świeckich można przyrównać z trzema obrazami ewangelicznymi: o zaczynie, soli i pachnącym olejku. Obrazy te przywołują małe, nieznaczne impulsy działania, pawie niewidzialne. Ukazują nasze rozproszenie w masie, w społeczeństwie, ukazują rolę prawdziwych wartości.

Sól zachowuje od zepsucia, a także zachowuje smak i zapach. Aby to uzyskać, trzeba dodawać jej po trochu, w małych ilościach, aby nie uczynić potrawy niejadalną.

Zaczyn powoduje rośnięcie ciasta, czyni je pachnącym i apetycznym, ale również należy dawać go w odpowiedniej ilości.

Zapachu nie widać; musi jednak być delikatny, by nie popsuć wrażenia w dużym stężeniu.

Te obrazy ewangeliczne szczególnie pasują do omawianej formy życia chrześcijańskiego w rozproszonych i często nielicznych wspólnotach instytutowych. Członkowie wspólnot instytutowych są w świecie niczym sól, zaczyn i aromat. Nasuwa się tutaj stare porównanie - Czym dusza jest w ciele, tym chrześcijanie są w świecie. Dusza ożywia ciało, chrześcijaństwo daje inspirację do powstawania dobra na świecie.

Porównanie instytu­tów świeckich do „laboratorium dialogu ze światem” zachęca nas do codziennego angażowania się w sprawy naszych środowisk. Nie bójmy się szukać nowych roz­wiązań, które podsuwa nam Duch Święty, by świat stawał się bardziej Bożym.


W tekście posłużono się przemyśleniami Emilio Tresalti z jego artykułu „Te czasy są nasze!”

czwartek, 1 marca 2012

KONTEMPLACJA I CZYN – DWIE SZKOŁY DUCHOWOŚCI


Wyjdę od tego, co każdy z nas dobrze wie – nasza Wspólnota Chrystusa Odkupiciela Człowieka ma charakter kontemplacyjno-czynny. W ten właśnie sposób od samego początku widział jej duchowość nasz Założyciel ks. Witold Kacz.

W długiej historii Kościoła ukształtowało się wiele różnych nurtów ducho­wości. Nas będą interesować przede wszystkim te dwa – kontemplacyjny i czynny. Nasz Ojciec Założyciel odwoływał się do duchowości kontem­placyjnej opartej na pismach św. Jana od Krzyża oraz św. Teresy z Awila – chodzi zatem o duchowość karmelitańską. Ksiądz Witold zalecał członkom naszej wspólnoty zwłaszcza lekturę pism św. Jana od Krzyża i uważał, że każdy przynajmniej raz powinien przeczytać „Drogę na górę Karmel”.

Dla św. Jana wzrastanie w świętości jest wzrastaniem w kontemplacji. Całe życie karmelitańskie powinno być ukierunkowane na nieustającą modli­twę. Dlatego karmelita szuka takiej pracy, która nie będzie mu przeszka­dzała być z Bogiem. Żadna praca nie powinna zakłócać modlitwy. U kar­melitów to modlitwa jest drogą prowadzącą do świętości, którą pojmuje się jako coraz pełniejsze zjednoczenie z Bogiem. W duchowości karmelitań­skiej obowiązuje zasada: wzrastanie w modlitwie = wzrastaniu w święto­ści. Dodajmy, iż właściwą modlitwę rozumie się jako modlitwę kontempla­cyjną, natomiast kontemplację łączy się z trwaniem w Bogu oraz z dozna­niami mistycznymi.

Zupełnie odmiennie kształtuje się duchowośc ignacjańska, której twórcą jest św. Ignacy Loyola. Szkoła ignacjańska akcentuje czyn, działanie i ak­tywność. Zgodnie ze swoją konstytucją jezuici niewiele czsu przeznaczają na medytację i modlitwę wewnętrzną. Są bardziej przejęci działaniem niż medytacją, nie mówiąc już o kontemplacji. Dlatego konstytucje jezuickie niewiele mówią o modlitwie, a bardziej akcentują wyrzeczenie, pokorę, służbę chorym, pielgrzymki czy posłuszeństwo.

Kiedy jeden z ojców zapragnął odejść na pustynię i żyć tam jako pustelnik, św. Ignacy napisał do jego przełożonego:”Nie będzie poświęcał więcej niż jedną godzinę na modlitwę, medytację i rachunek sumienia, tak aby mógł więcej czasu i uwagi przeznaczyć na inne sprawy, przez które służymy Bogu.” Dalej św. Ignacy Loyola podkreślił, że pustelnik ów powinien szu­kać obecności Bożej pośród swoich zajęć i czynić swoje zajęcia nieustanną modlitwą.
Osoba wierząca żyjąca duchowością jezuicką każdą wykonywaną przez siebie pracę winna kierować na większą chwałę Bożą. W takim ujęciu żad­ne zajęcie nie odrywa jej od Boga.

Jak więc z powyższych przykładów widzimy, duchowość kontemplacyjna (w naszym przypadku karmelitańska) różni się zasadniczo od duchowości aktywnego działania (ignacjańskiej). W Karmelu chodzi o odpocznienie w Bogu, Jezuici kładą akcent na aktywność i czyn. Karmelita żyje z Bo­giem a jezuita chce żyć dla Boga.

Odmienne podejście do modlitwy w dwóch różnych szkołach duchowości pociąga za sobą znaczące konsekwencje życiowe, na przykład przy wybo­rze pracy. Karmelita szuka takiej pracy, która nie będzie mu przeszkadzała być z Bo­giem, ponieważ praca nie powinna zakłócać modlitwy. Natomiast Jezuicie nic nie przeszkodzi w jego pracy, gdyż każdy rodzaj pracy wyko­nuje na chwałę Bożą.

Kolejną konsekwencją jest to, że w karmelu modlitwa nie jest żadnym „ćwiczeniem”, ale celem samym w sobie. W karmelu kładzie się wielkie znaczenie na milczenie i odosobnienie, które tworzą życiową przestrzeń dla rozwoju modlitwy. Natomiast według konstytucji św. Ignacego Loyoli najważniej­sza nie jest modlitwa ustna, lecz współpraca z Bogiem w dziele zbawienia, pomoc duszom.

W naszej Wspólnocie Chrysusa Odkupiciela Człowieka każdy z nas ma do wy­boru, zależnie od wrodzonych predyspozycji, pójście drogą kontempla­cji bądź działania. Zarówno w jednym, jak drugim realizujemy powołanie wspólnotowe, w ramach zakreślonych przez Ojca Założyciela. Trzeba pamiętać, iż zarówno nadmierna aktywność jak i kontemplatywna pasyw­ność mogą być zwodniczymi. Z jednej strony może to być nadmier­ne wy­cofanie się z modlitwy i arefleksyjność, z drugiej – kwietyzm i wy­cofanie się ze świata.

Jako wspólnota musimy być wiernymi charyzmatowi, jaki pozostawił nam w testamencie ks. Witold Kacz. Jeżeli nasza wspólnota ma łączyć w sobie duchowość kontempacyjno-czynną, to zadaniem każdego z nas jest wypra­cować w sobie zarówno zdolność do pogłębionej modlitwy (kontemplacji), jak i umiejętność czynnie angażować się w świat. W tej trudnej sztuce po­godzenia jednego z drugim niech przykładem nam będzie Sł. Boża Janina Woynarowska, która w doskonały sposób urzeczywistniła nasze powołanie wspólnotowe. Prośmy Boga za Jej przyczyną o łaskę uświęcającą i uczyn­kową, potrzebne nam na naszej drodze czynienia dobra.