wtorek, 12 czerwca 2012

NA CZYM POLEGA NOWOŚĆ MIŁOŚCI WZAJEMNEJ ?

RÓŻNE OBLICZA MIŁOŚCI

Pozostając w atmosferze paschalnych wydarzeń,warto zatrzymać się ponownie przynajmniej przy niektórych z nich. Liturgia okresu wielkanocnego to paschalna lekcja Bożej miłości, która wyraziła się najmocniej w ofierze krzyżowej Chrystusa, w Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu.

Kiedy Pan Jezus głosił królestwo Boże, to w sposób bardzo wyraźny rozgraniczał, wskazując na różne rodzaje miłości. Przede wszystkim podkreślał miłość bliźniego, ustanawiając nowe przykazanie miłości bliźniego. Ale mówił także o miłości nieprzyjaciół, trudnej sztuce, i również zwrócił uwagę bardzo mocno na przykazanie wzajemnej miłości. Żeby zrozumieć, na czym polega miłość wzajemna, trzeba wrócić do wydarzeń Wielkiego Tygodnia a zwłaszcza wejść do Wieczernika. Wielki Czwartek jest taką przełomową datą w dziejach miłości na ziemi. Zanim jednak przekroczymy próg Wieczernika, to warto sobie uświadomić pewne fakty. Otóż – po pierwsze, Chrystus nigdy nie mówił o przykazaniu miłości wzajemnej do tłumów. To jest bardzo znamienne, że ogłasza je dopiero na kilka godzin przed swoją śmiercią w Wieczerniku, w gronie niezwykle małym, kameralnym. Obecnych jest jedenaście osób. Chrystus czeka, aż Wieczernik opuści Judasz. Dopiero wtedy, przy zamkniętych drzwiach, Chrystus ogłasza to nowe prawo miłości wzajemnej. Jeżeli uważnie obserwujemy działalność Chrystusa, to dostrzeżemy jeszcze jedno – sympatyków Chrystusa były tysiące, uczniów Chrystusa było niewielu a przykazanie miłości wzajemnej jest przekazane wyłącznie Chrystusowym uczniom. Chrystus mówi: Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem. Żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeżeli będziecie się wzajemnie miłowali.

Drugi fakt, na który warto zwrócić uwagę, to jest to, że po miłości wzajemnej rozpozna świat przynależność do Chrystusa. Tutaj warto podkreślić taką rzecz, mianowicie, że nie po miłości nieprzyjaciół poznaje się Chrystusowych uczniów, ale po miłości wzajemnej. A więc chodzi o zaprezentowanie światu nie tyle odwagi, której wymaga niewątpliwie miłość nieprzyjaciół, ile szczęścia zawartego we wzajemnej miłości. I to jest ta ewangeliczna perła, wielka, wspaniała wartość, którą uczniowie Chrystusa mają objawić światu.

Kolejny fakt, na który trzeba zwrócić uwagę, to jest to, że owo przykazanie nowe posiada szczególną miarę, zupełnie inną niż przykazanie miłości bliźniego. Miłość bliźniego – jak siebie samego, miłość wzajemna – tak jak Ja was umiłowałem, mówi Chrystus. Miara ewangelicznej miłości wzajemnej to miara największa. Miara miłości, którą nas Chrystus umiłował. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, mówi Chrystus, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mojego.


NAJISTOTNIEJSZE - PRZYJAŹŃ Z CHRYSTUSEM

Droga do przeżywania wzajemnej miłości, to droga przede wszystkim przyjaźni z samym Chrystusem. Trzeba się po prostu znaleźć w gronie przyjaciół Chrystusa i dopiero Chrystus łączy swoich przyjaciół ze sobą węzłem prawdziwej wzajemnej miłości. On wybiera, On decyduje, kto ma być darem dla kogo. Okazuje się zatem, że kto nie przeżył przyjaźni z Chrystusem, nigdy nie otrzyma daru wzajemnej miłości. Ta ewangeliczna miłość wzajemna posiada charakter ściśle religijny, odniesienie do Pana Boga. Na tym fundamencie można budować wzajemną miłość. U podstaw takiej miłości leży doskonała realizacja pierwszego i najważniejszego przykazania: Będziesz miłował Pana, Boga Twego, z całego serca swego, z całej duszy swojej, ze wszystkich sił swoich. Na tym przykazaniu jest również oparte przykazanie: Abyście się wzajemnie miłowali, jak ja was umiłowałem.

Przykazanie jest oczywiście jasne, ale teraz chodzi o sposób, w jaki według Chrystusa należy je realizować. Chrystus mówi nie tylko, co należy czynić, ale mówi zawsze, jak należy to czynić. Jak w praktyce ma wyglądać ta ewangeliczna miłość wzajemna? Pan Jezus jako najdoskonalszy pedagog wiedział, że do wyjaśnienia tego przykazania nie wystarczą tylko same słowa, że tego nie da się powiedzieć nawet w przypowieściach, które są bardzo obrazowe. Miarą miłości wzajemnej jest przykład samego Chrystusa: Jak Ja was umiłowałem. Chrystus zatem musiał dać taki przykład. I tutaj wreszcie trzeba wejść do Wieczernika, bo rzecz tam się dzieje. Św. Jan pisze tak: Było to przed świętem Paschy. Jezus, wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował. W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza, aby Go wydać, wiedząc, że Ojciec dał Mu wszystko oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, wstał od wieczerzy, złożył szaty, a wziąwszy prześcieradło, nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy i zaczął uczniom umywać nogi, ocierać prześcieradłem, którym był przepasany. Niektórzy nie chcieli się zgodzić na umywanie nóg, szczególnie głośno protestował Piotr. Chrystus musiał mu tłumaczyć, że teraz nie rozumie tego, co On czyni, ale zrozumie nieco później. A kiedy im umył nogi, przywdział szaty i znów zajął miejsce przy stole. I rzekł do nich: Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie Nauczycielem i Panem i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście sobie powinni nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem.


NIKT NIE MOŻE SIĘ USPRAWIEDLIWIĆ, ŻE NIE MOŻE KOCHAĆ

Kiedy Bóg chciał objawić swoją miłość, to wziął do ręki miednicę i umył swoim uczniom nogi. Nikt z nas nie może się usprawiedliwić, że nie potrafi naśladować Boga, że nie potrafi kochać, bo każdy z nas potrafi wykonać tą prostą czynność - wziąć do ręki miednicę, umyć drugiemu nogi. Miłość objawia się nie w wielkich rzeczach, lecz w drobnych, w najprostszej służbie na co dzień. To nie jest przypowieść, to jest rzeczywistość. Pełnia tej służby objawia się w ofierze złożonej z życia. Chrystus powiada w Wieczerniku: Nikt nie ma miłości większej od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. I znów to nie jest przypowieść. Upłynie kilkanaście godzin i Chrystus za swoich uczniów, których umiłował do końca, oddaje swoje własne życie.

Człowiek, który przeżywa miłość wzajemną, który umie kochać bez problemu tak bliźnich, jak i nieprzyjaciół... Czy jesteśmy zdolni do takiej miłości? Wszystko, co Bóg nam daje, jest logiczną całością, w której uczestniczymy. Prawo wzajemnej miłości też tutaj jest czymś kluczowym. Wszystko nabiera innego sensu, jeżeli zrozumiemy to, do czego nas Chrystus zaprasza. Jeśli człowiek kocha wszystkich, tak jak kocha Chrystus, potrafi w pełni zrozumieć i łatwo wykonać wszystkie wymagania, jakie stawia Chrystus odnośnie miłości bliźniego i nieprzyjaciół. Kto potrafi to zrobić? To są przede wszystkim ludzie święci, czyli ci, którzy wyszli spośród nas, którzy żyli wśród nas, którzy żyją wśród nas. Oni przeżywają pełnię miłości.

Drugim ważnym wnioskiem z tej nauki Jezusa jest to, że miłość wzajemna całkowicie usuwa z życia samotność. Kocham i jestem kochany. I to są dwie rzeczywistości, które decydują o szczęściu człowieka. Miłość bliźniego, a tym bardziej miłość nieprzyjaciół, nie usuwają samotności. Natomiast w miłości wzajemnej człowiek wchodzi we wspólnotę, serce jego nigdy nie bije samo, zawsze jest włączone w rytm wielu serc kochających Boga. I stąd ten człowiek jest autentycznie szczęśliwym człowiekiem, wypełnionym pokojem, równowagą ducha, pełnią wolności. To szczęście staje się znakiem, po którym świat poznaje jego przynależność do Chrystusa.


NIEROZERWALNA MIŁOŚĆ MAŁŻONKÓW

Teraz dopiero można zrozumieć, dlaczego nauka Kościoła katolickiego o małżeństwie stoi w obronie nierozerwalności małżeństwa. U podstaw bowiem sakramentu małżeństwa jest wzajemna miłość. To są dwa serca, które potrafią kochać Pana Boga. I Pan Bóg łączy te serca ze sobą, a więc mąż jest darem dla żony, żona darem dla męża. Darem dla Chrystusa. Sakrament małżeństwa to jest małżeństwo przyjaciół Chrystusa, przez Niego dobrane, przez Niego połączone, przez Niego pobłogosławione. Ponieważ jest oparte o przyjaźń z Chrystusem, nie może być rozerwalne. To jest niemożliwe, bo jeżeli jeden drugiemu nogi umywa, to na jakiej podstawie mają się rozejść? Jeżeli mąż jest gotów oddać życie za żonę a żona za męża, to gdzie tu mówić o rozejściu. Przykazanie wzajemnej miłości stanowi fundament i cel życia małżeńskiego.

To samo przykazanie stanowi fundament i cel życia zakonnego, życia konsekrowanego, życia kapłańskiego. To ta wspaniała perspektywa życia chrześcijańskiego. Chrystus zwraca się do nas – Słuchajcie, Ja chcę, abyście byli szczęśliwi. Chcę, aby każdy z was przeżył wzajemną miłość. Ja was po to wybrałem, po to zgromadziłem, po to do was przyszedłem. Mnie przede wszystkim zależy na waszym szczęściu. I to jest prawdziwe oblicze chrześcijaństwa. Jeśli chodzi o perspektywę rozwoju naszego życia, to nie wolno zapomnieć, że celem naszego spotkania z Chrystusem, każdej modlitwy, jest stopniowe dorastanie do tej miłości wzajemnej. Bo to jest pełnia chrześcijaństwa.

Kwietniowa homilia ks. Adama Ogiegło