sobota, 24 marca 2018

Modlitwa w godzinie śmierci

Nikt z nas nie wie, gdzie, kiedy i w jakich okolicznościach będzie umierał. Wiemy jedynie, że śmierć jest tajemnicą. Jest to misterium, w które każdy wchodzi sam. Znamy podejście do śmierci Jezusa wiszącego na krzyżu i czekającego na ostatni oddech. Ewangeliści zanotowali kilka szczegółów Jego agonii, jakby chcieli zostawić pewien wzór odchodzenia z tego świata tych, którzy idą za Synem Boga, wracającym do domu Ojca. Wśród słów Jezusa wypowiadanych na krzyżu jest kilka skierowanych wprost do Ojca niebieskiego. Św. Mateusz tak przedstawił konanie Mesjasza:

Od godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: »Eli, Eli, lema sabachthani?«, to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? Słysząc to, niektórzy ze stojących tam mówili: »On Eliasza woła«. Zaraz też jeden z nich pobiegł i wziąwszy gąbkę, nasączył ją octem, umocował na trzcinie i dawał Mu pić. Lecz inni mówili: »Zostaw! Popatrzmy, czy nadejdzie Eliasz, aby go wybawić«. A Jezus raz jeszcze zawołał donośnym głosem i oddał ducha (Mt 27, 45-50).

W tej relacji Ewangelista oddaje krzyk Jezusa w głębokim kryzysie ducha, w doświadczeniu opuszczenia Go przez Boga. To jest przeżycie bardzo bolesne. Właśnie wtedy, gdy świadomość obecności tego, kto kocha, jest szczególnie potrzebna, jej brak rodzi tak bolesny krzyk. Wiadomo, że były to słowa psalmu, który Jezus odmawiał na krzyżu. Chciał w ten sposób zwrócić uwagę na realizację przepowiedni zawartej w psalmie 21. Jest on modlitwą człowieka ukrzyżowanego i otoczonego nienawiścią. Uczeni w Piśmie i pobożni Żydzi mogli ten Psalm odczytać, widząc umierającego w wielkim cierpieniu Mesjasza. Czy odczytali? Nic o tym nie świadczy.

Mateusz jednak, adresując swą Ewangelię głównie do Żydów, zanotował te słowa jako realizację prorockiej przepowiedni. Chrześcijanie, modląc się tym psalmem, zawsze wspominali wiszącego na krzyżu Jezusa.

Trzeba się liczyć z pokusą ciemnej nocy, która zaglądała w oczy nawet samego Jezusa. Trzeba się liczyć z kryzysami i to do ostatniego uderzenia serca. Modlitwa o dobrą śmierć należy do najważniejszych próśb w zestawie naszych modlitw. Kościół wpisał ją w modlitwę „Maryjo... módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej". To jest godzina, którą należy mieć zawsze przed oczyma, ponieważ w niej utrwali się stan naszego ducha na wieki. Oby to był stan ducha ufającego Bogu.

Tego właśnie uczą nas inne słowa Jezusa, zanotowane jako ostatnie: „Ojcze, w Twe ręce oddaję ducha mego". Zapisał je św. Jan Ewangelista. One świadczą, że mimo głębokiego kryzysu ducha Jezus był pewny, że Ojciec jest blisko. Tylko ta pewność mogła podyktować Jezusowi słowa całkowitego oddania w chwili śmierci ducha w ręce Ojca. Syn Człowieczy wiedział, że Bóg jest blisko, że ten, kto prawdziwie kocha, nie opuści umiłowanego. To piękny akt śmierci, akt zawierzenia Ojcu, akt prawdziwej miłości.

Obok krzyża Jezusa stała Jego Matka, stał uczeń, którego Jezus kochał i stało kilka kobiet. W tym gronie Maryja na pewno trwała na modlitwie. Ona wiedziała, że pełni się wola Ojca, że Syn potrzebuje wsparcia, by tę trudną wolę realizował do ostatniego uderzenia serca. Ona na pewno wspierała Syna swoją modlitwą.



Jakże ważne jest to, aby obok człowieka odchodzącego z tej ziemi był ktoś, kto się modli. To jest wielkie dzieło miłości. Umierający już niewiele potrzebuje, ale modlitwy potrzebuje zawsze. Niezależnie od tego, w jakich okolicznościach umiera, potrzebuje modlitwy. Nie zawsze może się modlić osobiście. Jeśli jest ktoś, kto otacza go swoją modlitwą, to jest dla niego wielka łaska. Warto pamiętać o tym, gdy Bóg stawia nas obok umierającego. Warto pamiętać o tym, gdy jesteśmy świadkami wypadku, gdy karetka na sygnale spieszy do szpitala... Modlitwa jest bardziej potrzebna umierającemu niż tlen. Ona bowiem w świecie wiary jest tlenem nieba i tlenem szczęśliwej wieczności.

Homilię wygłosił ks. Adam Ogiegło na marcowym dniu skupienia Wspólnoty

niedziela, 11 marca 2018

Dekalog to nie tylko zbiór zasad

Prawo Boże jest naszą mocą. Wzywa nas do ustanowienia właściwego porządku z Bogiem (pierwsze trzy przykazania) i z naszymi bliźnimi (siedem kolejnych przykazań). Nasze grzechy są oznakami słabości, które musimy przezwyciężać.

"Chrystus jest Mocą Boga"; Jego słabość jest mocniejsza od naszej mocy. Nasze umieranie z Chrystusem w Wielkim Poście jest utożsamianiem się z mocą Chrystusa ukrzyżowanego. Naszym powołaniem jest bycie mocnymi. Przykazania stanowią nie tylko zbiór zasad, ale i ideał porządku społecznego, za który powinniśmy oddać nasze życie, tak jak Chrystus oddał swoje Życie na krzyżu.



Nie możemy stać bezczynnie, kiedy świat odnosi się nieprzychylnie do ideału ustalonego przez Boże prawo. Musimy być silni. Musimy obalić niesprawiedliwość, tak jak Jezus powywracał stoły bankierów w świątyni jerozolimskiej. Opresorzy ludzi i ich złe systemy muszą wzbudzić nasz gniew. "Zabierzcie to stąd".

Gerald Darring

Gerald Darring od 20 lat jest wykładowcą teologii na uczelni katolickiej Spring Hill College w stanie Alabama w USA, prowadzonej przez Jezuitów. Jest autorem 28 książek, między innymi: "Jan 1-10, Ja jestem Chlebem Życia"; "Jan 11-21, Pokój Mój daję wam"; "Łukasz, Dobra Nowina o Miłosierdziu Bożym"; "Katechizm katolickiego nauczania społecznego"; "Kochać i służyć"; "Celebracja Mszy świętej". Jego książki nie zostały dotychczas przetłumaczone na język polski.

tłumaczenie i opracowanie Marek