niedziela, 20 listopada 2011

WARUNKI DOBREJ MODLITWY

Na październikowej Mszy św. kolejną homilię na temat modlitwy wygłosił ks. Adam. Wskazał na cztery warun­ki dobrej modlitwy.

Pierwszym warunkiem, postawionym przez Chrystusa, jest samotność, mo­dlitwa w ukryciu. Idzie o zamknięte drzwi swojej izdebki, o sprawę samot­ności i poszukiwania jej z wysiłkiem. Często trzeba tej samot­ności szukać, żeby się oddalić od ludzi i mieć możność rozmowy z Pa­nem Bogiem. Chrystusowi chodzi przede wszystkim o to, żeby nikt się nie modlił ze względu na ludzi - to, co piętnował u faryzeuszów, ale żeby szu­kać w mo­dlitwie wyłącznie spotkania z Panem Bogiem. Pan Jezus sam się nie mógł modlić w swojej izdebce, bo takiej nie posiadał, stąd też szedł często na miejsca pustynne albo czasem na górę, żeby tam spotkać się ze Swoim Oj­cem. Chodzi jednak nie tylko o odosobnienie fizyczne, bo cza­sem trudno coś takiego zdobyć w naszych warunkach. Chodzi o coś bar­dziej głębsze­go – o świadomość obecności Boga.

Jak podkreślił ks. Adam, pierwszym i podstawowym warunkiem modlitwy jest świadomość, że Bóg mnie widzi, że ja stoję przed Bogiem. Dlatego Chrystus wyraźnie mówi – „Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda to­bie.” Każdy człowiek, który próbuje rozwijać swoje życie modlitwy, roz­poczyna od tego aktu – od uświadomienia sobie, że stoi przed Bogiem, że Bóg go widzi.

Drugi warunek dobrej modlitwy to oszczędność słów w modlitwie. Wielo­mówność na modlitwie jest niegodna zarówno Boga, jak i człowieka. Nie­godna jest Boga, bo Panu Bogu nie trzeba tłu­maczyć wnikliwie i szczegó­łowo, o co chodzi. Pan Bóg wie, czego nam tak naprawdę potrzeba. I to można wyrazić w bardzo oszczędny i prosty sposób.

Wielomówność jest również niegodna człowieka, ponieważ świadczy o ja­kimś braku odpowiedzialności za słowa.
O wielkości człowieka w dużej mierze decyduje jego odpowiedzialność za każde słowo. Panu Bogu nie chodzi o słowa naszych warg, lecz bardziej o mowę serca. Modlitwa jest mową serca, serce zaś niezwykle precyzyjnie formułuje każde słowo i nie wypowiada tych słów na próżno i bez pokrycia. Jak pa­miętamy, Pan Jezus powiedział – Ten lud czci Mnie tylko wargami, a ser­ce ich jest daleko ode Mnie, ale czci Mnie na próżno.

Jeżeli chodzi o wielomówstwo, to jeszcze jeden element trzeba tu wziąć pod uwagę. Mianowicie zasypywanie słowami Pana Boga stawia jak gdy­by całą modlitwę na głowie, wysuwa bowiem na pierwszy plan czło­wieka. Jeżeli modlitwa jest moim osobistym spotkaniem z Panem Bogiem, to w takim spotkaniu o wiele więcej do powiedzenia ma Pan Bóg mnie, niż ja Panu Bogu. A więc bardziej trzeba się nastawić na słuchanie. Bóg ma mi wiele do powiedzenia.

Trzeci warunek ewangelicznej modlitwy, na który zwrócił uwa­gę ks. Adam, to wytrwałość. Św. Lukasz w rozdziale 18 zano­tował taką sytuację: ”Pan Jezus opowiedział przypowieść o tym, że zawsze powinno się modlić i nie ustawać. – W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi. W tym samym mieście żyła wdo­wa, która przychodziła do niego z prośbą – Obroń mnie przed moim prze­ciwnikiem. – Przez pe­wien czas nie chciał, lecz potem rzekł do siebie – Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadrę­czała mnie. – I dodaje Pan Jezus – Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powia­dam wam, że prędko weźmie ich w obronę.”

Wytrwałość na modlitwie jest ogromnie ważna. Chrystus akcentuje ją w kilku innych przypadkach na kartach Ewangelii. Można by zadać pytanie, dlaczego? Otóż ona ukazuje, do jakiego stopnia człowiekowi na danym darze zależy. Jeżeli komuś nie zależy, to nie będzie prosił. Powie raz i na tym skończy. Wytrwałość w modlitwie jest w jakimś stopniu również wykład­nikiem wiary człowieka, jego zaufania Panu Bogu. Ta wytrwałość z kolei powoduje wzrost w wierze. Wytrwałość również zbliża do Pana Boga.

Kolejny, czwarty warunek dobrej modlitwy, to pokora, czyli zajęcie właściwej po­stawy wobec Boga i wobec ludzi. Odnalezienie odpowiedniego dla sie­bie miejsca tak wobec Boga, jak i wobec ludzi. I tu znowu przypowieść ewan­geliczna
o faryze­uszu i celniku, którzy przyszli się modlić do świąty­ni. Pan Jezus mówi
w Ewangelii św. Lukasza: ”Faryzeusz stanął i tak się modlił w duszy – Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszu­ści, cudzo­łożnicy albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w ty­godniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam. – Natomiast cel­nik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu. Bił się w piersi, mó­wiąc – Boże, miej litość dla mnie grzesznika. – I kończy Pan Jezus, mó­wiąc: Powiadam wam, ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tam­ten.” Dla­czego?

Faryzeusza gubiła pycha. On nawet przed Panem Bogiem zestawia siebie z innymi ludźmi, lekceważąco patrzy na modlącego się celnika. Modlitwa człowieka pysznego, który nie wie, kim jest przed Bogiem i wynosi się nad innych, nie zostanie wysłuchana. Natomiast celnik, jak zaznacza Ewangeli­sta, nie śmiał spojrzeć w niebo i bił się w piersi. On się nie zestawiał z in­nymi, wiedział, że jest grzeszny wobec Pana Boga, dlatego prosił o litość.

Przy okazji ks. Adam zwrócił uwagę, że pokorna modlitwa, połączo­na z wyznaniem grzechów, daje człowiekowi usprawiedliwienie. To jest nam jakby na bieżąco potrzebne, bo świadomość naszych grzechów gdzieś tam człowieka przytłacza, zaczyna go spychać gdzieś na manowce, rodzi przy­gnębienie i smutek. I dlatego właśnie ta pokorna modlitwa otwiera możli­wość usprawiedliwienia. Daje dar miłosierdzia, gładzi grzechy, po­nieważ zawsze jest wyznaniem wiary i zawierzeniem Bogu. A każdy akt wiary ożywiony miłością usprawiedliwia człowieka.

Podsumujmy jeszcze raz cztery warunki dobrej modlitwy:

świadomość obecności Boga,
samotność,
oszczędność w słowach,
wytrwałość i pokora.

Te cztery warunki występują nie tylko w chrześci­jańskiej, ale w każdej au­tentycznej modlitwie. Warto sobie o tych praw­dach wynikajacych z Ewan­gelii, które się nam mogą jakoś wymykać, czasem przypomnieć, żeby rzeczywiście dosko­nalić i bardziej zadbać o to, co w bardzo prosty sposób określamy w kate­chiźmie, że „modlitwa to rozmowa z Bogiem”.

Niech więc będzie modlitwa, która dokonuje się w tych warunkach, które wskazuje nam Chrystus w Ewangelii, coraz doskonal­sza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz