W Wieczerniku Jezus, mówiąc o powtórnym swoim przyjściu, odsłaniał przed Apostołami tajemnice twórczego czekania na Niego. Jedną z nich jest opanowanie sztuki modlitwy „w imię Jezusa". Polega ona na powołaniu się u Ojca na Chrystusa. Uczniowie mają do tego prawo, zostali bowiem potraktowani przez Niego jako przyjaciele. To jest łaska polegająca na wprowadzeniu Apostołów w miłość wzajemną, łączącą ich z Mistrzem. Jako przyjaciele Jezusa w rozmowie z Ojcem mają prawo powołać się na Niego.
Chrystusowi zależy na tym, by uczniowie spotkali się zarówno z Ojcem, jak i z Nim. Chce, aby Jego traktowali jako Przyjaciela i swego Brata, a Boga jako Ojca. Jezus zawsze mówi o swoim Ojcu i o ich Ojcu. Nigdy nie mówi o naszym Ojcu. W ten sposób zostaje zachowana tajemnica Boga, w którą Apostołowie jako Żydzi byli wtajemniczeni, a równocześnie odsłania się stopniowo tajemnica Trójcy, w której Syn i Duch Święty dobrowolnie pozostają do dyspozycji Ojca na zasadzie posłuszeństwa. Ojciec bowiem i Jego chwała są punktem docelowym wszystkich ich działań. Ojciec jest najwyższym autorytetem, czego Jezus uczy swych uczniów od momentu ich powołania.
Tekst znajduje się w Ewangelii św. Jana:
W owym zaś dniu o nic Mnie nie będziecie pytać. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje: Proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna. Mówiłem wam o tych sprawach w przypowieściach. Nadchodzi godzina, kiedy już nie będę wam mówił w przypowieściach, ale całkiem otwarcie oznajmię wam o Ojcu. W owym dniu będziecie prosić w imię moje; i nie mówię, że Ja będę musiał prosić Ojca za wami. Albowiem Ojciec sam was miłuje, bo wyście Mnie umiłowali i uwierzyli, że wyszedłem od Boga. Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Ojca (J 16, 23-28).
Modlitwa „w imię Jezusa" posiada tajemniczą moc. Płynie ona stąd, że przyjaźń z Jezusem gwarantuje skuteczność prośby, całkowicie zharmonizowanej z wolą Ojca. Przyjaciel Chrystusa nie poprosi o nic, czego nie pragnąłby Chrystus, a to Jego pragnienie jest zawsze zgodne z wolą Ojca. W prośbie „w imię Jezusa" nie wystarczy więc powołać się na Niego, trzeba być jego przyjacielem. Ta przyjaźń daje prawo do zanoszenia prośby „w Jego imię".
Prośba „w imię Chrystusa" jest modlitwą Kościoła. Wszystkie oficjalne modlitwy zanoszone w liturgii kończą się słowami: „Przez Chrystusa Pana naszego". To jest ostatnie zdanie każdej prośby gwarantujące jej skuteczność. Kościół bowiem, który jest wypełniony Duchem Chrystusa, nie zaniósł i nie zaniesie do Boga prośby niezgodnej z Jego
wolą. Na tym między innymi polega skuteczność modlitwy razem z całym Kościołem. Dotyczy to w szczególny sposób Wielkiej Modlitwy Eucharystycznej.
Słowa Jezusa: „O cokolwiek byście prosili..." należy rozumieć w tym sensie, że otrzymamy wszystko, co jest zgodne z wolą Ojca. Prośby niezgodne z wolą Ojca nie posiadają gwarancji skuteczności.
Ważne jest również stwierdzenie Jezusa, że komunikacja z Ojcem prowadzona „w Jego imię" jest źródłem pełnej radości. Człowiek, żyjący w świecie pełnienia woli Boga i ścisłej współpracy z Nim, jest wypełniony pełnym szczęściem. Wszystko bowiem cokolwiek czyni z Bogiem posiada głęboki sens i zostaje utrwalone w wieczności. Pełnienie woli Boga na ziemi ma już konsekwencje wieczne. Pełnienie własnej woli, lub woli ludzi, ma tylko konsekwencje doczesne i jako dzieło wyłącznie nasze nie może być przeniesione do wieczności. Można to obserwować w życiu mistyków, którzy zawsze modlą się „w imię Chrystusa". Oni nawet jeśli cierpią, ponieważ znają wartość pełnienia woli Ojca, pozostają szczęśliwymi.
Homilię wygłosił ks. Adam Ogiegło w maju na Dniu skupienia wspólnoty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz