wtorek, 5 marca 2013

Zabiorę się i pójdę... czyli zamyślenia nad Sakramentem Pokuty





„Opuszczałam konfesjonał tak zadowolona, z tak lekkim sercem i z uczuciem takiej radości w duszy jak nigdy. Odtąd spowiadałam się we wszystkie wielkie święta i ilekroć przystępowałam do spowiedzi, było to dla mnie prawdziwe święto.”

/ św. Teresa od Dzieciątka Jezus /


„Co się Bogu podobało wykonać w mej duszy w czasie chwil spędzonych u stóp spowiednika...może wypowiedzieć tylko ten, kto podobnych chwil doświadczył.”

/ św. Rafał Kalinowski /


„Powiedz duszom, gdzie mają szukać pociech, to jest w Trybunale Miłosierdzia, tam są największe cuda, które się nieustannie powtarzają. Aby zyskać ten cud, nie trzeba odprawić dalekiej pielgrzymki, ani też składać jakichś zewnętrznych obrzędów, ale wystarczy przystąpić do stóp zastępcy Mojego z wiarą i powiedzieć mu nędzę swoją, a cud Miłosierdzia Bożego okaże się w całej pełni.”

/ słowa Jezusa skierowane do siostry Faustyny Kowalskiej a zapisane w jej „Dzienniczku”/

Słowa tych wielkich przyjaciół niech staną się zachętą i wezwaniem, aby jeszcze raz pomyśleć nad tajemnicą Sakramentu Pokuty i Pojednania. Niech Duch Święty pomoże nam odrzucić te wszystkie uprzedzenia, zahamowania, czasem jakieś przykre wspomnienia związane z przyjmowaniem tego sakramentu. Chciejmy tak wewnętrznie „zabrać się i pójść” /por. Łk 15, 18a / wierząc, że i nasze niespokojne i poszukujące serce przyciągane jest miłością Tego, który pierwszy nas umiłował i wciąż czeka na naszą miłość.

Jeśli zdarzyło się nam, że narzekaliśmy na uciążliwość sakramentalnej spowiedzi, że łatwo krytykowaliśmy spowiedników, że niezbyt solidnie przygotowywaliśmy się do spowiedzi, że nie staraliśmy się o większy żal i poprawę, że może nawet nadużyliśmy kiedyś tego sakramentu...niech medytacja ta będzie przeniknięta żalem i chęcią wynagrodzenia Bogu.

A jeśli On pozwolił nam doświadczyć tego, jak „wielkich rzeczy” / por. Łk 1, 49 / dokonał i dokonuje przez ten sakrament, niech rozważanie nasze będzie uwielbieniem Boga i dziękczynieniem za Jego dzieła.

Na początku warto zdać sobie sprawę z tego, że sakrament pokuty jest drugim w kolejności / po chrzcie świętym/ sakramentem, który w naszym życiu przyjmujemy i również drugim / po Eucharystii /jeśli chodzi o częstotliwość przyjmowania. Pod pewnym względem jest sakramentem wyjątkowym. Wymaga bowiem nieustannego wysiłku ze strony człowieka. Nie jest łatwo odsłonić przed sobą, przed Bogiem i przed drugim człowiekiem – spowiednikiem – swoje najbardziej ukryte wnętrze – własne błędy, słabości, upadki, grzechy. Napotykamy w sobie opór, przeżywamy lęk, wstyd, zagrożenie, niepewność. Niejasne wydaje się odniesienie do Boga i Jego miłości. Trudno przebić się przez „mur” ludzkiej ograniczoności - własnej nieudolności w rozpoznawaniu, ocenianiu, wypowiadaniu się... Jak nieraz trudno pokonać w sobie wyłącznie naturalne, ludzkie tylko widzenie spowiednika. Nasze przygotowanie się do przyjmowania sakramentu pokuty nie jest czymś statycznym. Musi ono zmieniać się, niejako „rosnąć” z nami. To również wymaga trudu. A Jezus, który zna serce człowieka i wszystko o nim wie, prowadzi nas wprost do swojego wieczernika. I oto jesteśmy wraz z Apostołami w ów wieczór pierwszego dnia tygodnia po zmartwychwstaniu – J 20, 19-23.

Jest lęk, ale i oczekiwanie. Jest niepokój, ale i nadzieja. Jest ograniczoność człowieka, ale i wszechmoc Boga. Wtedy przychodzi On – Zmartwychwstały i mówi głosem przenikającym głębiny serca: „ Pokój wam!”. Pokazując ręce i bok przypomina cenę, jaką za nas „ zapłacił”, cenę jaką za mnie „zapłacił”. W tym milczącym, ale jakże wymownym geście, niejako jeszcze raz wyznaje cały bezmiar swej miłości.

Panie, nie umiem dziękować. Milczę. Przyjmij to moje milczenie. A Ty jeszcze raz mówisz: „Pokój wam!” A potem zaraz: „ Weźmijcie Ducha Świętego!” – to do Apostołów i do wszystkich kapłanów. Każdy kapłan jest więc „wyposażony”, umocniony, napełniony Duchem Świętym.

Wierzę w to mocno, Panie, bo to są przecież Twoje słowa. Wierzę również w to, że Duch Święty jest w szczególny sposób we mnie obecny, gdy przygotowuję się do spowiedzi, gdy wzbudzam żal, gdy wyznaję swe grzechy, gdy słucham słów kapłana i gdy potem, w świetle tej nauki próbuję zmieniać swoje życie.

Panie, kiedy słyszę Twoje słowa: „Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane.” /J 20, 23/, to odczuwam radość i wdzięczność, ale też i bojaźń. Wdzięczność, bo jakże prosty jest ten sakrament, nie trzeba długo szukać i czekać, nie trzeba, jak pisze s. Faustyna „odprawiać dalekiej pielgrzymki”. Przebaczający Chrystus jest jakby na „nasze zawołanie” – możemy wybrać czas, miejsce, spowiednika, a nawet wtedy, gdy w jakiejś wyjątkowo trudnej sytuacji nie ma kapłana, Bóg przebaczyć może nam grzechy, widząc nasz szczery żal.

Ale czuję też wewnętrzne „drżenie”, bojaźń – by nie nadużyć w niczym daru sakramentalnego przebaczenia, by nie obrazić Boga brakiem szacunku, lekceważeniem, automatyzmem, zeświecczeniem, a nade wszystko brakiem ufności. Ileż trzeba nam miłości, szacunku, powagi, ufności, radości... w przystępowaniu do spowiedzi świętej! Jak wiele trzeba nam modlić się za kapłanów, którzy mają powierzoną władzę „odpuszczania” lub „zatrzymywania” grzechów! Jakże nam wszystkim trzeba mocy Ducha Świętego, by z wielką wiarą, nadzieją i miłością przeżywać to każdorazowo wyjątkowe i cudowne spotkanie z przebaczającym Chrystusem.


Czym dla mnie jest Sakrament Pokuty? Warto pomedytować czasem nad tym, na przykład przy okazji przygotowywania się do tego sakramentu lub w czasie dziękczynienia – po jego przyjęciu.

I Sakrament Pokuty jako moje osobiste spotkanie z Chrystusem

Jest taki moment w życiu człowieka /może potrafię go sobie przypomnieć/, który by można wyrazić najkrócej i najpełniej słowami
z przypowieści o synu marnotrawnym: „zabiorę się i pójdę do mego ojca i powiem mu: ojcze, zgrzeszyłem.../Łk 15, 18a/. Jest to zaskakujące doświadczenie, najłatwiej bowiem i najbezpieczniej byłoby człowiekowi nigdzie „nie chodzić” i „nic nikomu nie mówić”.

I może pyta człowiek wtedy samego siebie: po co to robię, dlaczego mam przeżywać lęk i upokorzenie? Lepiej byłoby komuś drugiemu się wyżalić, napisać anonimowy list, skorzystać z Telefonu Zaufania lub po prostu o wszystkim nie myśleć i zapomnieć. Tak, są różne wyjścia. Ale niewystarczające, bo człowiek odkrywa w sobie tylko jedno wielkie i aż palące wewnętrznie pragnienie – spotkać się z Nim, z Chrystusem. To pragnienie – tak wielkie i tak mocne, sprawia, że człowiek jest w stanie pokonać wszystkie przeszkody – zewnętrzne i wewnętrzne i ”zabrać się i pójść” do Boga i Jemu samemu wyznać: „Ojcze, grzeszyłem... Przebacz!”


II Sakrament Pokuty jako dialog w prawdzie

„Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” - J 8, 32

Moje przyznanie się do winy, moje wyznanie winy, to prawda o mnie. Poznanie prawdy o sobie – najpierw w sumieniu – nie jest łatwe. Czasem jest to długi i bolesny proces. Wyznanie prawdy o sobie przed kimś drugim nie jest proste. Czasem wymaga wielkiego trudu. Wyznanie prawdy osobie, to jeden z warunków sakramentu pokuty – podczas spowiedzi świętej muszę wyznać moje grzechy przed spowiednikiem.

Chrystus, ten najlepszy Lekarz naszych dusz wie, że wyznanie prawdy, choćby była to prawda najtrudniejsza, nas wyzwala, otwiera, umacnia, leczy, uwalnia od siebie samych. I tak wyzwoleni, umocnieni, wreszcie otwarci – możemy otworzyć się na Bożą prawdę, na Boże Słowo.

W Sakramencie Pokuty, po wyznaniu grzechów, słyszymy Bożą prawdę przekazywaną przez kapłana. Prawdą tą próbujemy napełnić nasze życie, robimy postanowienia, odprawiamy sakramentalną pokutę; chcemy bardziej żyć Ewangelią.

III Sakrament Pokuty jako ufne i całkowite powierzenie się Bogu

Człowiek chciałby móc komuś całkowicie zaufać, czuć się „do końca” zaakceptowany, chciałby się komuś „bez reszty” powierzyć – takim jaki jest, na dobre i na złe. W Sakramencie Pokuty i Pojednania Bóg czeka, by spełnić to pragnienie człowieka.

W każdej spowiedzi mogę razem z Chrystusem powiedzieć: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” / Łk 23, 46/. Nie chcę, Panie, by były to tylko ustami wypowiedziane słowa. Jesteś moim Bogiem, miłujesz mnie i całkowicie akceptujesz, szanujesz moją wolność i dlatego czasem tak długo czekasz, bym w Twoje miłujące ręce powierzyła Ci siebie – swego ducha – moje największe tajemnice, najskrytsze cierpienia, najboleśniejsze doświadczenia, najdotkliwsze rozterki. A więc tak, Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego.


IV Sakrament Pokuty jako kontemplacja Męki Pańskiej

Wcześniej czy później, przyjmowanie Sakramentu Pokuty zaprowadzi mnie do Chrystusowego Krzyża. Staję przed Tobą, Panie, i wpatruję się w Twoje ukrzyżowane Ciało. Wpatruję się w Twoje Najświętsze Rany i oczu od nich oderwać nie mogę. Już mi tych oczu nie wystarcza, już mi łez nie wystarcza. Pragnę przylgnąć do tych krwawiących Ran całym swym sercem, umysłem, mocą, całym swym jestestwem. Przed Tobą, Panie, klękam i wyznaję całą nędzę swoją, przed Tobą, Panie, na twarz upadam i żałuję, że nie potrafię żałować. I całuję Twoje Najświętsze Rany, bo „ w Twoich ranach jest nasze zdrowie” i po stokroć błagam:
„Jezu mój, we krwi ran Twoich
Obmyj duszę z grzechów moich”

/Gorzkie Żale /


V Sakrament Pokuty dostąpieniem Miłosierdzia Bożego

Uświadomienie sobie własnych grzechów, słabości, niedoskonałości – jako odejścia od Boga, jako sprzeniewierzenie się Jemu, jako odrzucenie miłości, którą On nas nieustannie obdarowuje – prowadzi nas do żalu za grzechy. Świadomość, że Bóg nas kocha pomimo naszych grzechów, ten żal potęguje. Jakże wielka winna być nasza wdzięczność i miłość wobec Boga, który już tak wiele grzechów nam przebaczył i ciągle przebacza.

Jak Ci dziękować, Panie, za Twe Miłosierdzie, za każde przebaczenie grzechów, za te przecudowne słowa, które podczas każdej spowiedzi świętej wypowiadasz ustami kapłana: I ja odpuszczam tobie grzechy w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Dziękuję, Boże! Amen.


VI Sakrament Pokuty i działanie Ducha Świętego

Ustanawiając Sakrament Pokuty Chrystus powiedział do Apostołów: „Weźmijcie Ducha Świętego”. Obecność Ducha Świętego, Jego działanie w tym sakramencie jest – na mocy słów Chrystusa – rzeczywistością. Można tu odnieść słowa św. Pawła: „...miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” /Rz 5, 5/. Sakrament Pokuty jest szczególnym miejscem „rozlewania się miłości Bożej w sercach naszych przez Ducha Świętego”. Duch Święty zostaje dany spowiednikowi, ale także penitentowi. To On, Duch Święty, daje światło, umacnia, dopowiada, uzupełnia, naprawia. Dzięki Jego działaniu zdarza się – czego mamy możność niekiedy doświadczyć, że spowiednik zrozumie o wiele więcej niż umieliśmy wytłumaczyć, że odpowiada na wątpliwości, których nie zdołaliśmy wypowiedzieć, że podsuwa do rozważenia najbardziej potrzebne nam fragmenty Pisma Świętego.

Jakże wielka jest moc Słowa Bożego usłyszanego w konfesjonale! Miłość, którą Duch Święty rozlewa w sercach naszych podczas przyjmowania Sakramentu Pokuty jest tą miłością, o której św. Jan Ewangelista tak mówi: „W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk...” /1 J 4,18a /

Doskonała miłość, a jest nią miłość Boża dana nam przez Ducha Świętego, usuwa lęk. Jesteśmy wolni, wolnością dzieci Bożych! /por. Rz 8, 21 b /. W przestrzeni tej wolności Duch Święty przemienia, kształtuje i uświęca dialog penitenta i spowiednika.

VII Sakrament Pokuty jako udział w tajemnicy Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa

Podczas każdej spowiedzi świętej kapłan wypowiada nad penitentem słowa rozgrzeszenia:

BÓG, OJCIEC MIŁOSIERDZIA, KTÓRY POJEDNAŁ ŚWIAT ZE SOBĄ, PRZEZ ŚMIERĆ I ZMARTWYCHWSTANIE SWOJEGO SYNA I ZESŁAŁ DUCHA ŚWIĘTEGO NA ODPUSZCZENIE GRZECHÓW, NIECH CI UDZIELI PRZEBACZENIA I POKOJU PRZEZ POSŁUGĘ KOŚCIOŁA.
I JA ODPUSZCZAM TOBIE GRZECHY W IMIĘ OJCA I SYNA, I DUCHA ŚWIĘTEGO.

Odnajduję w tych słowach tę samą moc Bożą, która ujawniła się w akcie stworzenia świata: „I stała się światłość”/ Rdz 1, 3/.
W słowach rozgrzeszenia odnajduję moc słów Chrystusa czyniącego cuda: „ odpuszczają ci się twoje grzechy...”/ Mt 9. 2b /
„tobie mówię, wstań...” /Łk 7, 14b/ „Chcę, bądź oczyszczony...” /Mk 1, 41b /

I oto teraz, gdy podczas spowiedzi świętej kapłan wypowiada słowa rozgrzeszenia, wiem że to sam Bóg do mnie i nade mną mówi te słowa. Przeżywam to bardzo osobiście – przez pryzmat dopiero co wyznanych grzechów i mojego żalu. Mam świadomość – dzięki pomocy Ducha Świętego – że przez Boga wypowiedziane nade mną słowo ma moc stwórczą i zbawczą. Odpowiadam: Amen.

Sakrament Pokuty, a przypominają nam o tym słowa rozgrzeszenia, jest szczególnym zbliżeniem się do Chrystusa w tajemnicy Jego Śmierci i Zmartwychwstania. Kiedy przygotowując się do spowiedzi świętej patrzę na Krzyż, uświadamiam sobie, że moje grzechy były i są przyczyną męki i śmierci Chrystusa: „On był przybity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy...” / Iz 53, 5a /

Czasem Sakrament Pokuty jest dla nas wielkim trudem. Ileż trzeba nieraz wysiłku, by porzucić grzech i okazje do niego, jak długo czasem trzeba walczyć ze sobą, by nazwać zło po imieniu, jak bolesne jest wyznanie pewnych win, ileż kosztuje nas przyznanie się przed sobą do ciągłych porażek, jak boli nas zgodzenie się na swoją słabą, niedoskonałą, ludzką kondycję... Tak, grzech i wszystko, co z nim związane ma w ostatecznym rozrachunku coś z umierania, coś ze śmierci. Grzech ciężki powoduje utratę życia Bożego w nas, czyli śmierć duchową.

W Sakramencie Pokuty następuje nasze przejście od śmierci do życia. Zbliżamy się do Chrystusa z naszą grzesznością – a więc niesiemy w sobie jakiś element śmierci, realnie to przeżywamy – budzi się w nas lęk, wstyd, obciążenie, upokorzenie. A równocześnie jest w nas pragnienie wyzwolenia, oczyszczenia, zdrowia, życia. Stajemy wobec Chrystusa – Syna Bożego - Świętego – który z miłości do nas przeszedł przez mękę i śmierć na krzyżu. I zmartwychwstał – zwyciężył śmierć! Stajemy przed Nim, by On nas przeprowadził ze śmierci do życia. A On zanurza nas w tajemnicy swej śmierci i zmartwychwstania i dokonuje się nasze przejście. Radość z przebaczenia grzechów w Sakramencie Pokuty głęboko zakorzeniona jest w radości paschalnej.


B.H.