Najskuteczniejszym wsparciem sumienia ze strony Boga było publiczne ogłoszenie Dekalogu, czyli dziesięciu przykazań, które w sposób obiektywny ukazują, co jest dobre, a co złe. Ogólne zasady: dobro należy czynić, a zła unikać, oraz: nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe, Bóg - przez Mojżesza - rozpisał na szczegółowe przykazania, wskazując, co jest dobre, a co złe.
Samo sformułowanie przykazań posiada charakter nakazu, a więc taki, jak polecenia sumienia. Każde z nich jest adresowane bezpośrednio do jednostki, dlatego są sformułowane w liczbie pojedynczej, a nie mnogiej, mimo iż Dekalog został przekazany narodowi wybranemu jako prawo obowiązujące społeczność. Jest to prawo sumienia, podane do publicznej wiadomości. Bóg polecił je przepisać Mojżeszowi na kamiennych tablicach w tym samym brzmieniu, w jakim jest ono wyryte w sercu każdego człowieka. Ogłaszając - przez Mojżesza - Dekalog, Bóg miał na uwadze zasadniczo dwie sprawy. Po pierwsze, by człowiek nie gubiąc się w subiektywizmie, mógł właściwie ocenić wartość swego postępowania, by wiedział, co jest dobre, a co złe. Ponieważ prawo to zostało objawione, zyskało dodatkowy, niepodważalny autorytet głosu samego Boga.
Drugi cel ogłoszenia Dekalogu miał charakter społeczny. Bóg przez Mojżesza organizował życie społeczne narodu wybranego. Nie ma zaś społeczności bez prawa. Zgoda na przestrzeganie określonego prawa decyduje o powstaniu społeczności. Prawo łączy ludzi. Cały zatem Dekalog trzeba rozważać zarówno z punktu widzenia jednostki, a więc sumienia konkretnego człowieka, jak i z punktu widzenia społecznego, to znaczy grupy ludzi, którzy pragną wspólnie żyć według tego prawa.
Życie religijno-moralne ze swej istoty ma charakter społeczny. Wspólne zachowywanie Dekalogu ułatwia jednostce życie według jego zasad i odwrotnie, wysiłek jednostki celem jego zachowania jest cennym wkładem w tworzenie atmosfery szacunku dla Bożego prawa we wspólnocie. Te dwa aspekty wzajemnie się uzupełniają i warunkują.Zachowanie Dekalogu przez jednostkę żyjącą w środowisku odrzucającym jego nakazy jest bardzo trudne i w pewnych wypadkach wymaga heroizmu. Bóg zawsze wspomaga tych, którzy są Mu wierni. Czyni to najczęściej nie przez usuwanie trudności, lecz umacnianie i wspieranie człowieka, by był zdolny je pokonać. Przykład wspólnoty ludzi opowiadających się za Dekalogiem stanowi jedną z najcenniejszych pomocy, jaką można otrzymać tu na ziemi, pomocy ułatwiających życie według Bożych przykazań.
Dekalog jest normą niezależną od człowieka, sumienie zaś jest ściśle związane z jego losami. Kamienne tablice nie reagują na zmieniające się sytuacje, w jakich znajduje się człowiek, a jego żywe serce ustawicznie musi na nie reagować. W sercu bowiem zapada decyzja co do działania, czy nie działania, serce dokonuje wyboru. Sytuacje życiowe są niepowtarzalne. Każda jest inna i w każdej człowiek winien zachować prawo Dekalogu, o tym jednak, w jaki sposób ma to uczynić, decyduje właśnie sumienie. Ono uwzględnia wszystkie okoliczności i ono odpowiada za decyzje.
Dotykamy tu sprawy wielkiej wagi. Znając przykazania Dekalogu i wiedząc, że stanowią one główną normę religijno-moralną, musimy pamiętać, że o wcieleniu jej w życie decyduje sumienie. Poszczególne decyzje mogą być w pewnych sytuacjach bardzo trudne, ale sumienie musi je podjąć i musi ponieść wszystkie związane z tym konsekwencje – doczesne i wieczne.
Sumienie więc stanowi najbliższą normę moralną, która decyduje o wartości naszego czynu. Według tej normy będziemy przez Boga sądzeni. Ponieważ jest to sprawa czysto osobista, nikt prócz Boga nie potrafi w stu procentach sprawiedliwie osądzić danego człowieka. W świetle Dekalogu możemy osądzić jego czyn, ale nie potrafimy dokładnie ocenić stopnia jego odpowiedzialności. Stąd Jezus wzywa: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni".
Sumienie można doskonalić przez coraz głębsze zrozumienie norm Dekalogu, czyli poznanie, co jest dobre, a co złe. Można też wpływać na sprawność podejmowanej przez niego decyzji, umacniając wolę.
Cykl kazań. który rozpoczynamy, będzie miał na celu właśnie to głębsze zrozumienie przykazań Bożych. Chodzi o to, byśmy z całym przekonaniem kierowali się w życiu wskazaniami Boga, zatroskanego o nasze dobro.
W naszym wieku, głośniej niż zwykle, ludzie, nawet ochrzczeni, domagają się od Kościoła rozwodów i prawa do powtórnego małżeństwa, uznania stosunków przedmałżeńskich za dozwolone, prawa do przerywania ciąży, możliwości skracania cierpienia nieuleczalnie chorych itd... Nietrudno zauważyć, że chodzi o żądania zmierzające do zmiany ustanowionego przez Boga prawa. Człowiekowi bowiem wydaje się, że gdyby on urządził świat według własnych praw, ten byłby znacznie lepszy, a życie wygodniejsze.
Popatrzmy na to z punktu widzenia „chłopskiego rozumu". Pan Bóg podał dziesięć krótkich zdań Dekalogu, obejmując w nich całe życie tak indywidualne, jak i społeczne. Każdy człowiek, uczony i prosty, jest w stanie nie tylko zrozumieć poszczególne żądania prawa Boskiego, ale nawet nauczyć się ich na pamięć. Tymczasem ludzkie prawa są tak zawiłe, że, mimo iż obejmują tysiące paragrafów, domagają się ciągłych uzupełnień i poprawek. Żaden adwokat, sędzia czy prokurator nie jest w stanie nauczyć się tego prawa na pamięć. Któreż zatem z tych praw jest doskonalsze: ludzkie czy Boskie?
Dlaczego ludzie żądają zmiany prawa Boskiego? Odpowiedź jest prosta. Ponieważ nie chce się im podjąć trudu zachowania tego prawa. Skoro trudno budować miłość w jednym małżeństwie, szukają innego. Skoro trudno zachować czystość w narzeczeństwie, mają pretensje do prawa Boskiego. Skoro trudno wychować dziecko, chcą decydować o jego życiu...
Nie łudźmy się. Gdyby rzeczywiście prawo Boże odrzucono, mielibyśmy jeszcze więcej rozbitych małżeństw, jeszcze więcej nieszczęśliwych matek, jeszcze więcej kłamców, oszustów, złodziei, morderców... Życie na ziemi stałoby się nie rajem, ale piekłem, w którym w imię prawa jeden człowiek pożerałby drugiego. Tylko głupiec może sądzić, że drogą do szczęścia jest zmiana prawa Boskiego. Mądry wie, że drogą tą - i to jedyną - jest możliwie jak najdoskonalsze zachowanie prawa Boskiego. Kościół nigdy nie zmieni prawa Bożego, został bowiem ustanowiony, by tego prawa strzec, by je przypominać i pomagać ludziom w jego zachowaniu. Kościół ma ukazywać drogę do szczęścia, a nie do piekła.
Dekalog stanowi bardzo zwartą całość. I im doskonalej jest zachowane każde jego przykazanie, tym łatwiej nim żyć. Posłużę się tu porównaniem. To jest tak jak z samochodem. Jeśli jest doskonale przygotowany do drogi - jazda jest wygodna, szybka i łatwa. Wystarczy jednak niewielka usterka, by jazda stała się trudna i niebezpieczna. Jedna nie dokręcona śruba może spowodować tragedię. Oczywiście zawsze możliwe jest uszkodzenie w czasie jazdy. Na przykład ktoś najedzie na gwóźdź i trzeba z kołem wędrować do wulkanizatora. Ale jeśli ktoś świadomie odkręci koło, to nawet gdyby cały wóz był sprawny, o podróży nie ma co myśleć.
Podobnie jest z Dekalogiem. Jeśli ktoś popełni grzech, to jakby najechał na gwóźdź. Stara się więc możliwie szybko naprawić uszkodzoną część przez łaskę sakramentu pokuty i, zachowując szacunek dla Dekalogu, wędruje przez życie dalej wyznaczoną przez Boga drogą. Ale jeśli świadomie usunie jedno przykazanie, to zachowanie pozostałych staje się bardzo trudne. Na przykład jeśli ktoś zdradza żonę, odchodzi i zawiera nowy związek małżeński, czyli świadomie i dobrowolnie usuwa przykazanie szóste, to w tej sytuacji zachowanie przez niego pozostałych przykazań staje się sto razy trudniejsze niż wówczas, gdyby trwał w wierności złożonej przysiędze małżeńskiej.
Dziś spotyka się często ludzi narzekających na trud zachowania Dekalogu. Czasami słyszy się skierowaną do Boga skargę, że jest nieludzki. Najczęściej narzekanie to pochodzi od ludzi, którzy świadomie odrzucili jedno z przykazań Dekalogu i albo mordują poczęte dzieci, albo kradną, nie szanują rodziców lub lekceważą dzień święty. Nie należy się wtedy dziwić, że pozostałe przykazania są dla nich nieznośnym ciężarem.
Mówię o tym, bo rzadko kiedy w rozmowach na temat poszczególnych przykazań pamięta się, że jest to zaledwie jeden element wielkiej zwartej całości. Kto nie dostrzeże wewnętrznego związku poszczególnych przykazań ze sobą, ten nigdy nie odkryje piękna Dekalogu. A przecież jest to najdoskonalszy kodeks prawa, jaki kiedykolwiek istniał na ziemi.
Homilię wygłosił ks. Adam Ogiegło na kwietniowym Dniu skupienia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz